Kamil Glik: Staraliśmy się trzymać nerwy na wodzy

2016-11-12 10:25

Kamil Glik (28 l.) po raz kolejny świetnie wywiązał się z roli lidera defensywy reprezentacji Polski. Obrońca AS Monaco w meczu z Rumunią w Bukareszcie (3:0) był bezbłędny, prowadząc biało-czerwonych do pierwszego czystego konta w eliminacjach do mistrzostw świata 2018.

Kilka spraw w Bukareszcie załatwiliście. Pierwsza wygrana z poważnym rywalem na wyjeździe od lat, gra na zero z tyłu i informacja, że Polska wraca do równowagi. Tej, którą pokazywaliście podczas Euro.

Wygraliśmy bardzo ważny, bardzo ciężki mecz. Cieszy to, że fajnie piłkarsko wyglądaliśmy. Oby tak dalej.

Wytrącały was z równowagi petardy i race latające po polu karnym?

Dłuższa przerwa w grze nie jest dobra ani dla nas, ani dla przeciwnika. Na pewno to nie pomagało. My jednak staraliśmy się trzymać nerwy na wodzy. Ta umiejętność w pewnym sensie charakteryzuje wielkie drużyny.

Praktycznie cały mecz przebiegał pod wasze dyktando.

Dobrze zagraliśmy pod względem taktycznym. Dobrze się czuliśmy na boisku. Po stracie piłki szybko staraliśmy się ją odebrać. W pierwszej połowie poza rzutem wolnym i dwoma, trzema strzałami zza pola karnego Rumuni jakichś świetnych sytuacji nie mieli. Fajnie, że w defensywie zagraliśmy dobrze.

Ten mecz scalił drużynę po ostatnich zawirowaniach (afera alkoholowa – red.)?

Nie. Drużyna zawsze była scalona. Atmosfera w szatni jest jeszcze lepsza, więc to na pewno nie miało wpływu. Jakbyśmy przegrali, to może byście napisali, że to wina tych zawirowań. Ale afera na pewno nie miała żadnego wpływu na naszą postawę.

Przejmujecie kontrolę nad grupą E. Jesteście liderem po czterech kolejkach.

W ogóle cały 2016 rok można uznać za udany jeśli chodzi o futbol reprezentacyjny. Bardzo się cieszymy. Zostało w tych eliminacjach jednak niezmiernie dużo grania. Są wyjazdy do Danii, Armenii czy Czarnogóry. A w Czarnogórze atmosfera może być nawet gorętsza, niż w Bukareszcie.

Najnowsze