- Nie można się na nic nastawiać. Ani na nawałnicę rywali, ani na to, że nie będzie nic do roboty. Miałem kilka okazji do interwencji i cieszę się, że nawet w tak małym stopniu mogłem pomóc drużynie. To zero z tyłu naprawdę cieszy, bo to zawsze jest wyznacznik tego, że drużyna była bardzo skoncentrowana. Czyste konto było naszym celem. Przy okazji stworzyliśmy sobie kilka fajnych sytuacji, z których trzy wykorzystaliśmy. Zaskoczyliśmy przeciwnika tym, że dość wysoko rozpoczynaliśmy pressing – mówi Fabiański, który jest zwraca uwagę na dobry, efektowny styl gry reprezentacji Polski.
- Jakość naszej gry była na naprawdę wysokim poziomie, co pokazuje, jaki potencjał drzemie w tej drużynie. Wierzę w to, że będzie na maksa wykorzystywany. I przebrniemy przez te eliminacje. Wiadomo, że nasza pozycja w grupie jest bardzo fajna. Trzeba brać garściami to, co nam los przyniesie. Pchać ten wózek do przodu i liczyć na to, że doprowadzi nas do do sukcesu w postaci awansu – podkreśla Fabiański.
Bramkarz walijskiego Swansea kilka razy słyszał wybuchy petard w polu karnym. - Te race nie oddziaływały na mnie w jakiś negatywny sposób. Analizując przeciwnika i to, jaka panuje tam atmosfera, mieliśmy świadomość, że coś takiego może mieć miejsce. Natomiast zawodnik będąc na boisku musi zachować pełną koncentrację – zaznacza.
