Kamil Grosicki nigdy nie ukrywał, że gra w Premier League jest jego wielkim marzeniem. I latem niemalże je spełnił, bo był bardzo bliski transferu do Burnley. Wtedy jednak zabrakło czasu na dopięcie wszystkich formalności, ale temat transferu do Anglii wrócił kilka miesięcy później.
Od początku stycznia jasne było, że 28-latek będzie próbował zmienić klub jeszcze zimą. Najpierw mówiło się o West Hamie, ale "Młoty" sprowadziły ostatecznie Roberta Snodgrassa z Hull City. Później jednak okazało się, że dla Grosickiego to był kluczowy transfer, bo "Tygrysy" chciały zapełnić lukę po swoim pomocnik i złożyły ofertę właśnie za Polaka. Rennes jednak tym razem nie robiło mu kłopotów i zaakceptowało propozycję anglików w wysokości 9 mln euro.
Sprawa przenosin "Grosika" wahała się do ostatnich chwil okienka. 31 stycznia w godzinach popołudniowych piłkarz poleciał na Wyspy w celu podpisania kontraktu i odbycia testów medycznych. Na szczęście tym razem udało się wszystko szczęśliwie dopiąć i reprezentant Polski związał się z nowym klubem umową do czerwca 2020 roku. O transferze poinformował dziennikarz "Przeglądu Sportowego" Tomasz Włodarczyk.
Hull City jest beniaminkiem Premier League, a przed 23. kolejką zajmowało dopiero 19. miejsce tabeli. A dla Grosickiego szansa na debiut już w środę wieczorem. Jeśli uda się załatwić wszelkie formalności, polski skrzydłowy będzie mógł zagrać na Old Trafford przeciwko Manchesterowi United!
Grosik w koszulce Hull. pic.twitter.com/s7eFmga21n
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) 31 stycznia 2017
