"Nic nie trwa wiecznie" - tę maksymę może od dzisiaj powtarzać sobie Claudio Ranieri. Po zakończeniu poprzedniego sezonu wydawało się, że Włoch pozostanie menedżerem Leicester City do końca kariery. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Po sensacyjnym zdobyciu mistrzostwa Anglii przez "Lisy", zespół znacznie spuścił z tonu. W bieżącej kampanii spisuje się tragicznie. Zajmuje siedemnaste miejsce w tabeli Premier League i lawiruje tuż nad strefą spadkową.
Zespołowi, w którym grają Bartosz Kapustka i Marcin Wasilewski, nie idzie także w innych rozgrywkach. Niedawno odpadło z Pucharu Anglii po rywalizacji z zaledwie trzecioligowym Millwall. W środę natomiast, w 1/8 finału Ligi Mistrzów, Leicester przegrało na wyjeździe z Sevillą 1:2. Gdyby nie Kasper Schmeichel to wynik byłby znacznie wyższy, ponieważ postawa mistrzów Anglii nie mogła zadowolić nikogo.
Takie rezultaty nie satysfakcjonują szefów ekipy z King Power Stadium, których apetyty po poprzednim sezonie są mocno rozbudzone. Władze postanowiły rozstać się z Ranierim. Wiceprezes Aiyawatt Srivaddhanaprabha przyznał, że była to najtrudniejsza decyzja w historii klubu, ale sentymenty to za mało, by wciąż tolerować wpadki. - To był nasz najtrudniejszy wybór od kiedy działamy w Leicester, czyli od siedmiu lat. Jednak jesteśmy zobowiązani, by drużyna była w stanie realizować długoterminowe cele. Dlatego nie mogliśmy zważać na sentymenty, bez znaczenia jak silne by one nie były - wyjaśnił działacz.