Z naszych informacji wynika, że to nie będzie symboliczne pogrożenie palcem przez Nawałkę. Każdy z imprezowiczów ma zapłacić po kilkadziesiąt tysięcy złotych za złamanie regulaminu. Nie będzie jednej stawki, z tego co wiemy zastosowane zostaną widełki, jedni zapłacą więcej, inni mniej, w zależności od tego jak bardzo przeholowali. W każdym jednak przypadku mają to być spore pieniądze. Można więc powiedzieć, że każdy z balangowiczów straci po… samochodzie.
Przypomnijmy: aferę opisał „Przegląd Sportowy”, a dotyczyła dwóch imprez, przed meczem z Danią i Armenią. Za bardzo pofolgowało sobie w sumie kilkunastu piłkarzy i to ich dosięgnie dotkliwa kara finansowa. W sumie uzbiera się więc z tego kilkaset tysięcy złotych. Na co pójdą te pieniądze? Na razie jeszcze nie wiadomo.
Na pierwszej konferencji prasowej w trakcie zgrupowania selekcjoner ma zabrać głos na ten temat, choć na pewno żadnych szczegółów ani nazwisk ukaranych nie poda. Po wybuchu afery cień podejrzeń padł na Artura Boruca i Łukasza Teodorczyka, ale PZPN kategorycznie odmawiał podawania personaliów, tym bardziej, że imprezowiczów było wielu, w tym piłkarz będący jednym z absolutnych filarów pierwszego składu. Stąd pomysł, aby wyrzucić ich z kadry szybko został zarzucony, bo to spowodowałoby gigantyczne osłabienie przed meczem z Rumunami. Na ten moment kary finansowe wydają się więc najbardziej sensownym rozwiązaniem.
Ostatnie picie na reprezentacji to jednak nie jedyny kłopot. Wciąż docierają do nas informacje, że „kadrowicz” i „kasyno” to nie są dwa wykluczające się słowa. Nawet w trakcie wolnych dni na zgrupowaniu…