Polska - Węgry 2:1: Bez orła, bez kibiców

2011-11-16 3:00

Zaledwie siedem tysięcy kibiców oglądało wczoraj przeciętny występ polskiej reprezentacji. Biało-czerwoni po raz drugi zagrali bez orzełka na piersi i znów zabrakło im skrzydeł. Wprawdzie wygrali 2: 1, ale triumf podarowali im Węgrzy samobójczym golem. W końcu bratankowie muszą sobie pomagać...

"Polak, Węgier - dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki" - transparent o takiej treści wywiesiło na stadionie w Poznaniu kilkunastu kibiców z Węgier. I rzeczywiście, mecz od początku był wybitnie "towarzyski".

Bez szaleńczych ataków

Żadna z drużyn nie zamierzała rzucić się do frontalnego ataku, i choć Polacy mieli lekką przewagę, pod bramką Adama Bogdana brakowało precyzji. Aż do 37. minuty. Wówczas świetnym rajdem prawą stroną popisał się kapitan Jakub Błaszczykowski, który odegrał do Adriana Mierzejewskiego. Ten mocno strzelił na bramkę, a gdy węgierski bramkarz wybił piłkę przed siebie, akcję wykończył Brożek, dla którego to już trzeci gol w reprezentacji w tym roku (wcześniej trafił z Meksykiem i Argentyną).

Brożka należy również zganić, ponieważ zmarnował wczoraj mnóstwo świetnych sytuacji. Potem Polacy grali bezbarwnie, a obraz rozpaczy podkreślił gol Priskina z 77. minuty.

Biało-czerwoni mogli jednak zakończyć zgrupowanie w dobrych humorach, ale tylko dzięki "uprzejmości" Węgrów, którzy w końcówce pokonali się sami.

Nie wysilali się

Selekcjoner Franciszek Smuda (63 l.) miał wczoraj kogo oceniać, ponieważ w porównaniu do piątkowego meczu z Włochami (0:2) przeprowadził aż dziewięć zmian. Od początku zagrał między innymi Dariusz Dudka (28 l.), dla którego był to 60. mecz w reprezentacji (wszedł do elitarnego Klubu Wybitnego Reprezentanta). Niestety, jego wczorajszego występu w żadnej mierze nie można nazwać wybitnym, ponieważ Dudka zaliczył więcej strat niż dobrych zagrań. Nie przekonał również Adrian Mierzejewski, który mimo asysty przy golu Brożka raził nieskutecznością.

I jeszcze jedno: obrażonych brakiem orła na koszulkach kibiców stawiło się wczoraj na wielkim stadionie w Poznaniu zaledwie siedem tysięcy. Brakowało dopingu, ale garstka fanów ożywiała się co kilka minut. Jednak tylko po to, by skandować: "Gdzie jest Orzeł?!". To jest pewne: kibice nie odpuszczą i sytuacja będzie się powtarzać do momentu, aż godło wróci na reprezentacyjne stroje.

Polska - Węgry 2:1 (1:0)

1:0 Brożek 37. min, 1:1 Priskin 77. min, 2: 1 Vanczak 85. min (samobójczy)

Sędziował: Hanner Kaasik (Estonia). Widzów: 7000

Polska: Fabiański - Wojtkowiak (84. Gol), Wasilewski, Głowacki (58. Piszczek), Komorowski - Błaszczykowski, Matuszczyk (46. Murawski), Dudka (65. Jodłowiec), Rybus - Mierzejewski (73. Obraniak) - Brożek (66. Lewandowski)

Węgry: Bogdan - Varga Ż, Vanczak, Juhasz, Laczko - Koman, Sandor (46. Hajnal), Tozser (46. Elek), Dzsudzsak - Gera, Priskin (81. Feczesin)

Najnowsze