"Super Express": - Pański gol przeszedł do historii. Po pierwsze, był zwycięski, a po drugie, tym strzałem rozerwał pan nie tylko serca szkockich kibiców, ale i - jak mówi legenda - siatkę...
Jerzy Sadek: - Gdyby ta siatka była nowa, a nie dziurawa, toby wytrzymała. Ale coś z nią było nie tak i piłka poleciała dalej. Dla mnie ten gol był wyjątkowy, bo w debiucie, no i z jakim rywalem! Szkoci byli faworytami, prowadzili 1:0, ale na koniec obeszli się smakiem. Bo w 85. minucie Pohl wyrównał, a minutę później trafiłem ja.
Zobacz: El. Euro 2016. Awans już po meczu Szkocja - Polska? [SCENARIUSZE, WARIANTY AWANSU]
- Dostaliście jakieś premie?
- Po powrocie do Łodzi wszystko miałem za darmo. Traktowali mnie jak bohatera. Towarów brakowało, ale dla Sadka zawsze się znalazły. Kartek na mięso nigdy nie potrzebowałem. Jechało się do rzeźni, a tam wszystko było już przygotowane. To były inne czasy, nie zarabialiśmy milionów jak piłkarze teraz, ale w porównaniu z innymi obywatelami źle nie mieliśmy. Byłem na dwóch etatach, miałem 6,5 tysiąca miesięcznie plus premie, a kierowca autobusu - 1,2 tysiąca.
- Jeśli chodzi o kadrę, to miał pan szczęście do goli z ważnymi rywalami...
- No tak. W 1966 roku jako pierwszy Polak strzeliłem gola Anglikom. Zremisowaliśmy towarzysko 1:1, a ja dostałem propozycję życia. Działacze Evertonu namawiali mnie na transfer, dawali mi 100 tysięcy funtów. To była dla Polaka niewyobrażalna fortuna. Ale legalnie wyjechać się nie dało, a ucieczka to nie dla mnie... A co do funtów. Po tym meczu z Anglią chcieliśmy się z Jasiem Banasiem napić piwa. No, ale nie mieliśmy za co. Ostatecznie znalazłem w kieszeni funta, tyle że to było mało. Chodzimy po mieście, a tu kasyno. Mówię: chodź, spróbujemy. Z jednego funta zrobiło się siedem i na "chmiel" już było.
- Mówiliśmy o ważnych golach. Trafił pan też Brazylię...
- Tak się zdarzyło. A kiedy grałem w Sparcie Rotterdam, dwa razy strzeliłem Barcelonie. To był towarzyski mecz, pierwszy przy sztucznym oświetleniu na stadionie Sparty. A skoro mówimy o stadionach. Widziałem ich wiele, ale najwspanialsza była Maracana. W ogóle Brazylia zrobiła na mnie wrażenie. Nie tylko stadion, ale te ich plaże... Cały dzień grają tam w piłkę, a wieczorem na tych samych plażach odchodzi "prztykanko". Cały czas coś się dzieje (śmiech).
- A wracając do meczu ze Szkocją. Kto może być nowym Sadkiem i strzelić im zwycięskiego gola?
- Nawałka zrobił niezły zespół, więc mam nadzieję, że wygramy. W kadrze brakuje trochę dryblera, takiego Błaszczykowskiego w szczytowej formie, ale kilku dobrych graczy mamy. Wygramy 2:1, po dwóch golach Lewandowskiego. Albo "Lewy" i Milik po brameczce.