Jakub Błaszczykowski: Dziękujemy normalnym fanom - WYWIAD

2011-03-28 4:00

Zerowa skuteczność, brak zgrania, koszmarne błędy w obronie i bandyci w biało-czerwonych szalikach na trybunach - tak w skrócie można opisać mecz reprezentacji z Litwą (0:2). Mimo zawstydzającej porażki Jakub Błaszczykowski (26 l.) nie traci optymizmu i obiecuje lepszą grę w jutrzejszym spotkaniu z Grecją w Pireusie.

"Super Express": - Reprezentacja Polski już dawno nie zagrała tak słabego meczu. Co się stało?

Jakub Błaszczykowski: - Przegraliśmy na własne życzenie. Rywale czekali na swojej połowie i wyprowadzali kontry. Mieli trzy, a dwie zakończyły się golami.

- Najgorzej zagrali nasi stoperzy, którzy zawalili oba gole...

- Drużyna broni się cała, więc nie można mówić, że utraty goli winni są tylko dwaj środkowi obrońcy. Główny problem był z przodu. Przy pierwszym golu straciliśmy piłkę na lewej stronie i mieliśmy aż 80 metrów, żeby ją odzyskać!

- W meczu z Litwą graliście w niemal optymalnym składzie. Dlatego porażka boli jeszcze bardziej?

- Oj, boli. Jest to dla nas zły wynik, powinniśmy wygrać. Mam cichą nadzieję, że następny mecz zagramy na lepszym boisku. Bo przecież na EURO nie będziemy grać na takiej fatalnej murawie, jak w Kownie.

- Tyle że murawa była taka sama dla obu zespołów…

- Co z tego, skoro ciężko cokolwiek było skonstruować na takim boisku. Choćbyśmy dobrze podali siedem razy, to i tak ósma piłka trafiała do rywali. Jestem ciekaw, jak z tym wszystkim poradzą sobie we wtorek Hiszpanie. O ile w ogóle dojdzie do tego meczu.

Przeczytaj koniecznie: Seksafera w reprezentacji Polski. Piłkarze dementują za pośrednictwem PZPN-u

- Już jutro będziecie mieli okazję do zatarcia złego wrażenia, bo gracie z Grecją. Rywal jednak jest bardziej wymagający od Litwy.

- W meczu z Grecją przede wszystkim będzie radość z gry, bo tutaj jej nie było. Zawsze lepiej w fatalnych warunkach gra się drużynie, która chce się bronić. Takie mecze jak z Litwą się zdarzają. Niekiedy jest tak, że to co Bóg da, to za chwilę zabiera.

- Jeszcze gorzej od piłkarzy zaprezentowali się kibice, którzy wszczynali burdy i zdemolowali stadion.

- Słyszałem o tym już przed meczem, oczywiście w czasie gry też wszystko było widać. Ciężko było się skupić na meczu.

- Po meczu poszliście podziękować kibicom, mimo że ci bardziej myśleli o burdach niż dopingu. Dlaczego?

- Doping jednak można było usłyszeć. Należy się więc podziękowanie tej garstce normalnych fanów, którzy nas wspierali. Marzę o tym, żeby na nasze mecze przyjeżdżały całe rodziny. Nie chcę, żeby ktoś do kogoś strzelał czy go bił. Słyszałem, że polska fanka została pogryziona przez psa policyjnego i ma poszarpaną rękę. To się w głowie nie mieści.

Najnowsze