Ludovic Obraniak w Bordeaux

i

Autor: archiwum se.pl

Ludovic Obraniak, wywiaTT: Chciałbym zacząć od zera z Kubą Błaszczykowskim

2014-02-27 7:14

Ludovic Obraniak (30 l.) wraca do reprezentacji Polski po niemal rocznej nieobecności. Zanim jednak zmierzy się ze Szkotami na Stadionie Narodowym (5 marca), zgodził się zmierzyć z pytaniami zadanym za pośrednictwem Twittera. Ludo zaprzeczył, że wyjechał z Francji, aby uniknąć płacenia wysokich podatków, przyznał, że miał „ciche dni” z Kubą Błaszczykowskim i stwierdził, że choć jest kolekcjonerem sztuki, to nie kupiłby żadnych dzieł… Van Gogha czy Picassa.

- Jeśli chodzi o „Lewego”, to te relacje są normalne. Nie jesteśmy wielkimi przyjaciółmi, ale też między nami nie dzieje się nic złego. Z Kubą sytuacja była bardziej skomplikowana. Po tym, gdy publicznie skrytykował mnie za czerwoną kartkę w meczu z Czarnogórą, byłem bardzo zły na niego, bo uważam, że o czymś takim mówi się w szatni, a nie ruga kolegę z drużyny w rozmowie z dziennikarzami. Nasze relacje po tamtym wydarzeniu bardzo się ochłodziły, praktycznie ze sobą nie rozmawialiśmy. Ale dla dobra drużyny warto zakopać ten topór. Wprawdzie w najbliższym czasie nie będziemy grać razem, bo Kuba jest kontuzjowany, ale już teraz mogę powiedzieć, że chciałbym z nim zacząć od zera. Zapomnieć co złe i iść do przodu.

- Wiem, że niektórzy operują stereotypami: piłkarz to tylko trening i potem galeria handlowa. Mnie to w żaden sposób nie dotyczy. Może jakbyś znalazł się na parę dni na moim miejscu, to byś zmienił zdanie? Grając we Francji, z reguły wyglądało to tak: przed południem trening, potem odnowy, masaże. Następnie obiad i około 16:00 jechałem po córkę do przedszkola. Mam też drugie, malutkie dziecko, więc starając się pomagać żonie, nie zostawiałem sobie ani trochę wolnego czasu.

- Tak, wróciłem do mojego pierwszego nauczyciela języka polskiego. W Bremie mieszkam w hotelu, bez rodziny, więc mam trochę więcej wolnego czasu. Uczę się z podręczników i przez skype, bo mój nauczyciel mieszka w Polsce. Do tego dochodzi teraz nauka niemieckiego, bo na to naciska Werder. A co do gry w lidze polskiej… Teraz ciężko powiedzieć, ale wydaje mi się, że karierę zakończę poza Francją… Może w Polsce, może w USA, gdzie mnie ciągnie, a może w jakimś egzotycznym miejscu.

- Nie, nie miał na moją decyzję żadnego wpływu. Te słynne 75% procent nie płacą piłkarze, a kluby. Oczywiście, skoro same będą ponosić większe koszty, to mniej chętnie będą oferować wysokie umowy zawodnikom, ale w moim przypadku nie miało to znaczenia. Dla mnie transfer do Bundesligi to duży sportowy krok do przodu i tylko to się liczyło.

- Nawet gdybym miał morze pieniędzy, a wszystkie wielkie dzieła artystów byłyby na sprzedaż, to nie kupiłbym żadnego z nich, bo… bałbym się. Posiadanie pracy Picassa czy Van Gogha mogłoby mnie wpędzić w bezsenność, bo ciągle myślałbym o tym, że ktoś może do mnie wpaść i ukraść mi takie dzieło. Mam swoją kolekcję, oczywiście nie ma w niej prac wartych miliony euro, ale jestem z niej zadowolony.

- Gratuluję spostrzegawczości. Rzeczywiście, postanowiłem coś zmienić i zapuszczam włosy. Teraz jestem na „etapie przejściowym”. Włosy rosną, ale dopiero za kilka miesięcy będą na tyle długie, że da się je spiąć. Teraz muszę od czasu do czasu je poprawiać, ale nie przeszkadza mi to.

- Poza boiskiem moimi bardzo dobrymi kolegami są Grzegorz Krychowiak, który dużo mi pomógł, Sebastian Boenisch i Bartek Salamon. Natomiast co do rozumienia się w trakcie gry… Wiem, że kluczowe jest moje zrozumienie z trójką z Dortmundu i nad tym trzeba cały czas pracować. To kluczowi zawodnicy kadry, chciałbym być, że tak powiem, żołnierzem, który pomoże im w trakcie walki.

- Myślę, że najlepszym piłkarzem, z którym grałem, tak generalnie rzecz ujmując, był Eden Hazard. Występowaliśmy razem w Lille, już kilka lat temu było widać, że to gość do wielkiego futbolu. Niedawno Jose Mourinho stwierdził, że Eden ma możliwości gry na poziomie Ronaldo i Messiego. Na razie to jeszcze nie jest ten pułap, ale za kilka lat może się bardzo do nich zbliżyć.

- To była dla mnie trudna sytuacja i niełatwa decyzja, wszyscy wiedzą, że nałożyło się kilka spraw, nie było jednej przyczyny. W pewnym momencie stałem się „negatywnym centrum zainteresowania”. Źle to wpływało i na mnie, i – mam wrażenie – na cały zespół. W takiej sytuacji ciężko było udawać, że nic się nie dzieje. Moja decyzja o zawieszeniu gry dla reprezentacji miała również na celu poprawienie atmosfery wokół całego zespołu. No bo skoro mówiło się tyle i tak źle o Obraniaku, to w tamtych okolicznościach uznałem, że lepiej dać sobie spokój i odciążyć też innych. A decyzja o powrocie? Też nie była łatwa, ale trener Adam Nawałka ujął mnie swoim podejściem do sprawy. Przyjechał do Francji, szczerze porozmawialiśmy. Widać, że ma charyzmę i wie czego chce. Początkowo myślałem, żeby poprosić go po spotkaniu o czas do namysłu, ale selekcjoner powiedział, że oczekuje decyzji tu i teraz. Powiedziałem więc „tak”.

- Przede wszystkim nie nazwałbym się specjalistą od rzutów wolnych. Specjalistami to byli czy są Ronaldo, Juninho czy Mihajlović. W moim przypadku częściej efekt jest nie ze strzału, a z dorzucenia piłki koledze. Myślę, że mam więcej asyst ze stałych fragmentów niż goli. A ile czasu poświęcam… To zależy. Czasem potrenuję wolne przed treningiem, czasem po, a czasem nie ćwiczę indywidualnie. Wszystko zależy od mojej formy, stanu zdrowia, poziomu zmęczenia. Nieraz trening z zespołem wystarcza, a czasem człowiek ma ochotę na więcej. Różnie to bywa.

- Wszystko zależy od tego o jakiej krytyce mówimy. Generalnie nie jest jednak tak, że wszyscy są przeciw mnie, jest zupełnie inaczej – wiem, że wielu polskich kibiców mnie wspiera i cieszy się z mojego powrotu. Jestem im winien jak najlepszą grę, a co do pozostałych… Jeśli da się ich przekonać, to będę próbował. Chciałbym w końcu, żeby mówiło się o grze reprezentacji Polski, a nie o Obraniaku.

- Przede wszystkim muszę zaznaczyć, że jestem pod wielkim wrażeniem umiejętności tego chłopaka. Już na pierwszym treningu byłem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, co Martin potrafi. Jeśli wahał się między reprezentacją Polski a Niemiec, to możemy być bardzo zadowoleni, że wybrał Polskę. Jestem przekonany, że kadra będzie miała z niego mnóstwo pożytku i to już w najbliższych latach.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze