Polska - Słowacja, Adam Nawałka

i

Autor: Przemysław Szyszka

Polska - Irlandia. Adam Nawałka: (o)błędny rycerz Rzeczpospolitej

2013-11-20 11:08

Nominacja Adama Nawałki miała dać impuls reprezentacji Polski, zmęczonej przedłużającą się kadencją miotającego się Waldemara Fornalika, ale na razie wywołała w kraju tylko salwy śmiechu fanów przed telewizorami i niekończący się koncert gwizdów na stadionach. Początki pracy byłego już szkoleniowca Górnika Zabrze najlepiej oddają boiskowe zmagania jego autorskich wynalazków, które spuentować można krótkim: nie ten rozmiar kapelusza.

Zbigniew Boniek zapowiadał zmiany w PZPN i trzeba mu oddać - te nastąpiły. O ile Waldemar Fornalik dostał robotę selekcjonera ponieważ - cytując w możliwie ograniczonym zakresie jednego z członków związku - był on: 'p... strategiem', o tyle uzasadnienia wyboru Nawałki - mimo licznych starań dziennikarzy - nie poznaliśmy. Teoretycznie przemawiały za nim wyniki i znakomita runda w wykonaniu Górnika, ale jeszcze nie słyszeliśmy, by gdziekolwiek na świecie stanowiska głównodowodzącego reprezentacji narodowej otrzymywało się za kilkanaście miesięcy względnie udanej pracy. Jakby awansować ze stanowiska wójta Człuchowa na prezydenta Polski, po udanie przeprowadzonej inwestycji kanalizacyjnej. Albo z operatora koparki na kierownika budowy, bo sprawnie wykopało się fundamenty.

>>>Zobacz najlepsze akcje - o ile takowe były - ze spotkania Polska - Irlandia!

Żeby była jasność - Nawałka to nie jest przebieraniec. Solidny trener, jakich zdecydowanie brakuje w naszym kraju. Pewnie w ogóle jeden z najlepszych w Polsce. Ale na fotelu selekcjonera uprawia na razie daleko posunięty masochizm. Powołanie Mączyńskiego to jawna kpina. Młody nie jest, skuteczny też nie, techniki właściwie nie ma, a w kadrze z miejsca wziął się za stałe fragmenty gry. Kiedyś podobnie rozpoczął przygodę z reprezentacją Bastian Schweinsteiger, ale jeśli mielibyśmy cokolwiek porównywać, to gracz Górnika może sobie co najwyżej poderwać równie ładną dziewczynę. Może nawet już to zrobił.

Lista grzechów Nawałki na jednym Mączyńskim się zresztą nie kończy. Dawanie szans Robakowi podchodzi pod zdradę narodową. Podobnie zresztą jak publiczne deklaracje, że linię defensywną oprzeć się chce na Marcinie Kamińskim. Równie dobrze moglibyśmy graczowi Lecha oddać pieczę nad Ministerstwem Pracy, efekt będzie dokładnie taki sam. Skoro facet ma niepokonane problemy w polskiej lidze, to trudno, żeby poradził sobie na poziomie kilka pięter wyższym. Tym bardziej, jak w każdym meczu dostanie do pomocy innego partnera.

>>>Nawałka widzi postępy w grze! Winszujemy!

Problem kadry jest bowiem znany i prześwietlony od każdej strony. Gramy słabo, bo brakuje nam stabilizacji. Stawiamy przed polem karnym rygiel złożony z dwóch defensywnych pomocników i rano po każdym spotkaniu zastanawiamy się, czemu rywale znów wchodzili w nas jak w masło. Pomijamy oczywisty idiotyzm samego założenia - na Bory Tucholskie w środkowej strefie nie pozwala sobie już żadna szanująca się drużyna w Europie - ale gdybyśmy przeanalizowali przedłużający się pogrzeb polskiej piłki w eliminacjach Mundialu 2014, zauważymy, że zdecydowanej większości bramek nie straciliśmy z powodu utraty przewagi w środku pola, ale w wyniku indywidualnych błędów i braku współpracy defensorów. Obrazowo rzecz ujmując, stawiamy przed polem karnym Linię Maginota, a rywale - jak uczy historia - bezczelnie ją omijają i dziurawią nasze tyły.

>>>Strzelasz, nie strzelasz, wybitnym reprezentantem zostajesz. Jak Lewandowski!

Jeszcze straszniej wygląda selekcja i polityka kadrowa, przypominająca wsypywanie tony piasku do źle naoliwionej przekładni. Dominacja prawego skrzydła formacji ofensywnej kadry? Przesuńmy Błaszczykowskiego do środka, niech prawa flanka wygląda równie źle jak lewa. Fatalnie wykonywane stałe fragmenty gry? Wyrzućmy Obraniaka, w kraju specjalistów od kopania stojącej futbolówki liczymy przecież w tuzinach. Brak odpowiednich kandydatów do gry na lewej stronie obrony? Wystawmy dwóch na raz, jedno słabe ogniwo kadry to przecież przynajmniej o jedno za mało. Słabość ataku pozycyjnego? Zmieniajmy tak często ofensywnego pomocnika, że nowy Kazimierz Deyna znajdzie się sam. Wraz z Henrykiem Kasperczakiem. I tak można mnożyć. Absurd goni absurd. Swobodnie parafrazując cytat Stefana Kisielewskiego: 'polska filozofia futbolu bohatersko rozwiązuje problemy nieznane nigdzie indziej na świecie'.

>>>Nie tylko Polacy grali! Portugalia na Mundialu, Cristiano Ronaldo na szczycie!

Budujemy drużynę na opak. Najpierw dach, potem fundamenty. W każdej dziedzinie życia sprawa wygląda prosto - szukamy atutów i eksponujemy je tak mocno, by przesłoniły wady. Nawałka, a wcześniej Fornalik, działają dokładnie na odwrót. Mając znakomitego napastnika i przyzwoicie wyglądający blok ofensywny, przesuwamy akcenty pod własne pole karne, licząc, że nagle wyrosną nam niezwykle utalentowani obrońcy. Zamiast szturmować i liczyć na to, że uda się strzelić więcej bramek od przeciwników, urządzamy sobie ciężkostrawne boje z serii 'kto pierwszy, ten lepszy'.

Nie skreślamy Nawałki. Życzymy mu jak najlepiej, ale początek jego kadencji to niekończąca się seria dużych błędów i małych pomyłek. Równie źle przygodę z kadrą zaczynał chyba tylko Stefan Majewski. Dla niego był to zresztą koniec krótkiej przygody. Przed Nawałką jeszcze wiele miesięcy rozważań i na razie były szkoleniowiec Górnika może sobie robić co chce. Jak postanowi prowadzić drużynę z samochodu, to pozostanie mu dostarczyć furę w odpowiednie miejsce. Jak uzna, że kadra nie ma strzelać bramek, tylko polować na gołębie - droga wolna. Ale jak we wrześniu przyszłego roku skompromitujemy się dokładnie tak samo jak w starciach ze Słowacją i Irlandią, usprawiedliwień być nie może. Tylko natychmiastowa zmiana. By znów nie pisać, że w środku Europy wciąż istnieje kraj, w którym nie da się znaleźć na tyle kompetentnego faceta, by odpowiednio wyselekcjonować i ustawić 11 dorosłych mężczyzn w przykrótkich spodenkach.

Najnowsze