Włodzimierz Lubański: Arkadiuszowi Milikowi brakuje luzu [ZDJĘCIA]

2016-09-07 18:31

Reprezentacja Polski, remisując 2:2 z Kazachstanem, zaliczyła falstart na starcie eliminacji MŚ 2018. Zawiedli liderzy, nieskuteczny był Arkadiusz Milik (22 l.). - Brakuje mu luzu i spokoju. Jest za bardzo spięty - tak występ kadrowicza komentuje Włodzimierz Lubański (69 l.), rekordzista reprezentacji Polski pod względem strzelonych goli.

"Super Express: - Co pan czuje po występie Polaków z Kazachstanem?
Włodzimierz Lubański: - Zawód, bo biało-czerwoni zagrali słaby mecz. Nie potrafiliśmy narzucić wysokiego tempa gry i zaskoczyć słabszych technicznie zawodników Kazachstanu. Mieliśmy problemy, bo nie graliśmy zdecydowanie jeśli chodzi o wyprowadzenie akcji ofensywnych.

- Co zgubiło kadrowiczów w Astanie?
- Powiedziałbym tak: troszeczkę zlekceważyliśmy przeciwnika, którego uważaliśmy za bardzo przeciętnego, czy słabego. A tak nie jest, bo w Kazachstanie nawet zespoły na poziomie europejskim miały kłopoty, aby uzyskać dobry wynik. Popatrzmy, jak Astana grała w europejskich pucharach. To było zlekceważenie, pewność, że bez  odpowiedniego wysiłku możemy ten mecz wygrać. Okazało się, że jednak tak nie było.

- A nie jest tak, że ciągle żyjemy dobrym występem kadry na EURO 2016?
- Na EURO graliśmy dobrze, ale niczego tam nie zdobyliśmy. Występ w ćwierćfinale był oczekiwany. Osobiście spodziewałem się, że na mistrzostwach polski zespół będzie grał na tym poziomie. Mecz w Kazachstanie absolutnie nam nie wyszedł. Widać było, że drużyna nie jest w 100 procentach przygotowana. Może jest to spowodowane tym, że wielu zawodników, którzy chwalili się wielkimi europejskimi transferami, nie gra w swoich klubach. I to także było widać po formie tych piłkarzy.

- To dobrze, że ten kubeł zimnej wody wylał się akurat na starcie eliminacji?
- To wypadek przy pracy, zlekceważenie przeciwnika. Uważam, że ta grupa nie jest taka łatwa. Pamiętajmy, że musimy tę grupę wygrać, aby pojechać na mundial w Rosji. Każdy punkt w eliminacjach się liczy. Trzeba się skoncentrować i na następnych meczach je zdobywać. Polaków na to stać, ale wtedy, gdy zespół będzie dobrze przygotowany. Niestety, w tym meczu nie wszyscy byli dobrze przygotowani.

- W tym gronie był Arkadiusz Milik, który wyrasta na mistrza pudłowania. Miał trzy sytuacje i wszystkie zmarnował. Co się z nim dzieje?
- Jak na napastnika tej klasy to za dużo. oglądałem mecz Napoli w lidze włoskiej, gdy strzelił dwa gole. Tam w sytuacji podbramkowej zachowywał się bardzo dobrze. Tutaj znowu mu nie wyszło. Z tych sytuacji, które miał, w szczególności może żałować tej, gdy miał pustą bramkę, a trafił w poprzeczkę. To powinna być bramka. Czasami tak bywa, że nie wszystko się wykorzystuje. Ale w ostatnio Arkowi zdarza się to za często.

- Potrafi pan wytłumaczyć brak skuteczności z jego strony?
- To kwestia przygotowania, dyspozycji, pewności w sytuacjach podbramkowych, którą powinien odzyskać. W tej chwili widzę, że nie zawsze umie kończyć okazje tak, jak to robił w przeszłości.

- Takie pudła w Napoli mogą go spowodować, że wyląduje na ławce.
- Na razie w Napoli gra dobrze. Strzela gole, jest zawodnikiem, którzy przyczynia się do zwycięstw zespołu, więc tak szybko na ławce nie usiądzie. Ale jeśli w dalszym ciągu będzie marnował dużo sytuacji i będzie w słabszej dyspozycji to może się tak zdarzyć.

- Milik szybko się przebudzi?
- To nie chodzi o przebudzenie. Tak jak wspomniałem wcześniej, to kwestia odpowiedniego przygotowania, nabrania pewności, wejścia w mecz. W sytuacjach podbramkowych brakuje mu troszeczkę spokoju, troszeczkę luzu. On jest za bardzo spięty i nie zawsze podejmuje dobre decyzje. Ale to jest powiązane z tym, gdy zawodnik nie jest w pełni formy. Wydaje się, ze Arek nie jest w takiej dyspozycji. Poza tym stara piłkarska prawda mówi: lepiej mieć w składzie napastnika, który ma sytuacje niż takiego, których ich nie ma. A Arek je ma.

- Kto pana najbardziej rozczarował?
- Krychowiak. Od tego zawodnika spodziewam się więcej. Podczas EURO 2016 był najlepszym naszym piłkarzem. Z linii pomocy wyprowadzał dużo inicjatyw, a z Kazachstanem tego nie było. OK, nie robił wielkich błędów, grał spokojnie. Widać, że brakuje mu ogrania. Oczekuję od niego, że da drużynie narodowej coś ekstra.

- To efekt tego, że nie gra w klubie?
- Uważam, że to jest powód. Jak zacznie grać, powinno być lepiej, bo to zawodnik klasowy. A dla reprezentacji Polski jest moim zdaniem takim motorem napędowym. Takim właśnie był na mistrzostwach Europy. Ale ten motor musi być zawsze dobrze przygotowany.

- Po raz kolejny mimo prowadzenia reprezentacja Polski nie zdołała tego utrzymać. Gdzie tkwi problem?
- Byłem tym zaskoczony. Prowadząc 2:0 trzeba wykazać więcej piłkarskiego cwaniactwa. Trzeba przetrzymać piłkę, a tu nagle w drugiej połowie stało się coś co dla mnie jest nie wytłumaczalne. Daliśmy stworzyć sytuacje przeciwnikowi. Nie spodziewałem się, że prowadząc 2:0 jesteśmy w stanie oddać punkty Kazachom. To dla mnie duża niespodzianka.

- Prezes PZPN Zbigniew Boniek uważa, że zespoły, które w rywalizacji z Kazachstanem i Armenią nie zdobędą 12 punktów mogą mieć problem z awansem na MŚ 2018. Zgadza się pan z szefem związku?
- Tak może być. Jak patrzę na wyniki pierwszej kolejki to w naszej grupie nie ma takiego zespołu, którego można ograć bez wysiłku i wybiegania. Nie ma słabego zespołu. Wszystkie mecze trzeba rozegrać na 100 procent, na pełnym przygotowaniu i poświęcić się do końca. Odniosłem takie wrażenie, że przy prowadzeniu nastąpiło rozluźnienie, a trzeba było się skoncentrować, przetrzymać piłkę, wprowadzić przeciwnika na nasza połowę i skontrować go mądrze. A tego nie było. Oddaliśmy pole Kazachstanowi, straciliśmy dwie bramki i punkty.

- Pozytywne wnioski po tym występie?
- Jak widzę, że Dania wygrywa u siebie tylko 1:0 z Armenią to o czymś to świadczy. Eliminacje są długie. Powtarzam, że teraz każdy mecz będzie bardzo ważny. Najważniejsze, aby teraz Polska była przygotowana, a piłkarze mieli świadomość, że nie ma słabych przeciwników.

Najnowsze