David Beckham zakończył karierę w 2013 roku i od tamtej pory pozostaje na sportowej emeryturze. Swego czasu uznawano go za jednego z najlepszych, a z pewnością za najsłynniejszego piłkarza na świecie. Grał w Manchesterze United, Realu Madryt, AC Milan czy PSG. I jego wielka popularność wciąż nie słabnie. Anglik chętnie bierze udział w kampaniach reklamowych różnych firm odzieżowych i wręcz trudno go nie kojarzyć. Nawet tym, którzy nie interesują się specjalnie futbolem.
Zresztą podobnie można napisać o jego żonie Victorii, która wsławiła się występami w ramach zespołu "Spice Girls". Co prawda jej kariera wokalna dość szybko się zakończyła, ale jako celebrytka i partnerka Davida wciąż pojawiała się w mediach i mogła liczyć na duży rozgłos. Wszystkie te czynniki powodowały, że swego czasu Beckhamowie byli najbardziej rozpoznawalną parą świata.
Tym dziwniejsze wydaje się wyznanie ich najstarszego syna Brooklyna, który ostatnio przyznał, że... nie zdawał sobie sprawy ze sławy swoich rodziców! W rozmowie z magazynem "Wonderland" zdradził, że dowiedział się o tym dopiero w wieku 13 lat, gdy poszedł na mecz ojca. - Wydawało mi się, że jesteśmy bogaci, ale zwyczajni. Długo nie wiedziałem, że moi rodzice są sławni. Z czasem to zrozumiałem. Poszedłem z mamą na mecz piłki i tłumy wykrzykiwały imię mojego taty. Byłem w szoku. W ogóle nie patrzyłem na niego w ten sposób - zaskakująco wyznał młody Beckham.