Rafał Majka za medal w Rio de Janeiro dostanie barszczyk z uszkami

2016-08-08 9:36

Przed wyjazdem do Brazylii Rafał zapewniał mnie, że ma mocne nogi i jest w formie. Tylko modliłam się, żeby szczęśliwie, bez wywrotki dojechał do mety. Udało się, jestem z niego bardzo dumna! - cieszy się w rozmowie z "Super Expressem" Magda Majka (25 l.), żona Rafała Majki, który w wyścigu ze startu wspólnego zdobył brązowy medal. Pierwszy dla Polski w igrzyskach w Rio.

Super Express: - Kiedy rano w niedzielę wstałaś z łóżka bolały cię palce od trzymania kciuków za Rafała?

Magda Majka: - Nie czułam rąk. Już w nocy zobaczyłam, że mam na dłoniach siniaki. Nie mogłam spać, emocje były tak wielkie, że zasnęłam na chwilę dopiero po 5 rano.

- Gdy wywrócili się Nibali i Henao, a Rafał sam uciekał do mety, pojawiła się szansa na złoto. Nie jesteś rozczarowana, że się nie udało?

- Każdy mnie o to pyta. Widać było, że ostatnie 12 kilometrów przejechał siłą woli. To było już ponad jego siły, dokonał niebywałej rzeczy. W tak ekstremalnych warunkach zdobył pierwszy od 36 lat medal dla polskiego kolarstwa. To ogromny sukces.

- Na mecie bardzo ci dziękował za wsparcie. Żałujesz, że nie ma cię przy nim w Rio?

- Pewnie, że żałuję, ale pocieszam się, że w Rio i tak nie miałby dla mnie czasu.

- Rozmawialiście po wyścigu?

- Tak i mieliśmy łzy w oczach. Rafał był bardzo zmęczony. Mówił, że strasznie go bolą nogi, ale był szczęśliwy.

- Przed wylotem do Brazylii pewnie wiele razy dyskutowaliście o starcie na olimpiadzie. Z jakimi nadziejami mąż leciał do Rio?

- Nie było okazji do długich rozmów, bo spędziliśmy razem raptem jeden dzień. Rafał przepakował walizki i już musiał się zbierać do wyjazdu. Kiedy jesteśmy razem, staram się nie rozmawiać z nim o kolarstwie, chcę, aby się zrelaksował, odpoczął od pracy. Mówiliśmy głównie o sprawach rodzinnych. Temat Rio też się pojawił, mąż wierzył w siebie. W tym sezonie był piąty w Giro d'Italia, wygrał mistrzostwo Polski, zdobył koszulkę najlepszego górala Tour de France, więc nic dziwnego, że i do Rio jechał powalczyć o medal. Dzięki Bogu się udało!

- Jak się czujesz jako żona emeryta, bo Rafał, zdobywając brązowy medal, zapewnił już sobie emeryturę olimpijską?

- Przed Rafałem jeszcze przynajmniej dziesięć lat startów i - wierzę w to mocno - wiele triumfów i radości. Dlatego o żadnej emeryturze nie rozmawialiśmy.

- Dokąd pojedziecie na urlop?

- Nigdzie się nie wybieramy. Mąż ma już dosyć samolotów, podróży, walizek i hoteli. Dla niego najlepszym odpoczynkiem jest leżak i espresso na naszym tarasie. Dom to nasz azyl i tu czujemy się najlepiej.

- Zdradzisz, jaką niespodziankę na powitanie dla niego przygotowałaś?

- Barszczyk czerwony z uszkami. Rafał go uwielbia.

Najnowsze