Andrzej Fonfara: Moje ręce są jak broń! [ZDJĘCIA]

2015-11-13 3:00

Po kolejnej wygranej ringowej wojnie (z Walijczykiem Cleverlym) Andrzej Fonfara (28 l.) wreszcie może dostać szansę rewanżowej walki o tytuł mistrza świata WBC (waga półciężka) z Kanadyjczykiem Adonisem Stevensonem (38 l.). - Mam nadzieję, że na początku przyszłego roku dojdzie do naszego pojedynku. Teraz to ja będę górą! - zapowiada Polak.

"Super Express": - W ostatniej walce z Nathanem Cleverlym przyjąłeś aż 462 ciosy. Głowa nadal boli?

Andrzej Fonfara: - Nie mam jeszcze halucynacji, można ze mną normalnie porozmawiać, więc chyba nie jest tak źle (śmiech). W pojedynku z Cleverlym przyjąłem dużo uderzeń, ale ich nie odczułem, a tej samej nocy wyluzowany poszedłem na piwo. Cleverly nie ma silnego ciosu. Wystrzelał się, a potem ja wziąłem się za niego. A kiedy brałem prysznic po walce, zmywałem z siebie jego krew.

- Jak uczciłeś to zwycięstwo?

- Spędziłem w szatni dużo czasu i bardzo zgłodniałem. Zajechałem więc do McDonald'sa i spałaszowałem wielkiego BicMaca (śmiech).

- Jeśli zostaniesz mistrzem świata, będziesz bronił pasa na stadionie Legii czy skupisz się wyłącznie na wielkich galach w USA?

- Rozmawiałem już z szefami telewizji Polsat, jestem otwarty na wszelkie propozycje. Chciałbym zrobić ukłon w stronę fanów Legii, bo temu klubowi kibicuję. Kiedy zdobędę mistrzowski pas, chciałbym po raz pierwszy bronić go na Łazienkowskiej. Nie będę mocno skupiał się na kwestiach finansowych.

Kto rywalem Fonfary? ANALIZA

- Cztery lata temu walczyłeś za symbolicznego dolara, a teraz ze Stevensonem prawdopodobnie będziesz bił się za milion dolarów.

- Sam się zdecydowałem na walkę za dolara, to była gala z udziałem Tomasza Adamka, chciałem się pokazać polskim kibicom. Ale później jak miałem walczyć z Sergiejem Kowaliowem, promotorka Kathy Duva zarzuciła mi, że chcę za dużo kasy. Przypomniałem jej więc sprawę z dolarem i dodałem, że teraz jestem już zawodnikiem, który będzie walczył za nieco więcej. Co ciekawe, w drodze na walkę znacznie przekroczyłem prędkość i złapała mnie policja. Nie pamiętam, ile wyniósł mandat, ale dolar na pewno nie wystarczył (śmiech).

- Najpierw mistrzostwo, potem ślub z narzeczoną Justyną?

- Po walce ze Stevensonem w maju ubiegłego roku oświadczyłem się. Minęło już półtora roku, a więc po kolejnym pojedynku z tym rywalem i, miejmy nadzieję, odebraniu mu pasa mistrzowskiego - wesele.

- W ringu nigdy nie odpuszczasz. Zawsze byłeś taki zadziorny?

- Było trochę tych bójek, szczególnie na przerwie w szkole, aż nauczyciele nas musieli rozłączać. Lubiłem sztuki walki, tysiące razy mogłem obejrzeć film "Krwawy sport" z Jeanem-Claude'em van Damme'em.

- A teraz zdarza się, że ktoś chce się z tobą bić?

- Miałem w Chicago taką barową awanturę, jacyś goście zaczęli mnie zaczepiać. Kiedy już pozbierali się z podłogi, ja spokojnie wyszedłem, a po trzech dniach zostałem aresztowany przez policję. W sądzie udowodniłem, że była to samoobrona. Szukali zaczepki, więc dostali za swoje. Takich sytuacji staram się jednak unikać, bo wiem, że umiem się bić, a moje ręce są bronią. I mogę komuś zrobić krzywdę.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze