"Z zaciekawieniem obejrzałem pożegnalną walkę Andrzeja Gołoty. Fajnie, że do niej doszło. Zasłużył na wielkie brawa. I je dostał. Miał doping, jak za najlepszych lat" - napisał Michalczewski na łamach "Przeglądu Sportowego".
"Tiger" powspominał znajomość z Gołotą, wspólne treningi na obozach przygotowawczych, pochwalił także Marcina Najmana za zorganizowanie gali bokserskiej, dzięki której ikona polskiego boksu mogła się pożegnać z ringiem. Zwrócił jednak uwagę na faux pas organizatorów.
Andrzej Gołota pożegnany jak król! [WIDEO]
"Jedna rzecz mi się w tym wszystkim nie podobała. Dlaczego zagrali polski i amerykański hymny? Przecież to nie był pojedynek o mistrzostwo świata, tylko sparing. Wiem, że to była wielka feta, ale z tej okazji nie gra się hymnów. Równie dobrze możemy urodziny u cioci od tego zaczynać, bo to też jest czyjeś święto. Bądźmy poważni. Hymny gra się przed najważniejszymi walkami, o stawkę. Pamiętajmy o tym na przyszłość" - podkreślił Michalczewski.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail