Mayweather - Pacquiao: Za transmisję walki stulecia TVP przepłaciła podwójnie?

2015-04-16 12:28

Informacja "Super Expressu" o tym, że to TVP pokaże "walkę stulecia", Mayweather Jr. - Pacquiao (2 maja), wzbudziła wielkie zainteresowanie. Jedni cieszą się, że w końcu telewizja publiczna kupiła ciekawe wydarzenie sportowe, ale inni są zdania, że nie taka jest jej misja i - co gorsza - że mocno przepłaciła.

Marian Kmita, szef sportu w Polsacie, uważa, że TVP przeszarżowała i jej szefowie mogą mieć kłopoty.

"Super Express": - Do tej pory to Polsat pokazywał najciekawsze bokserskie gale. Dlaczego przegraliście z TVP bój o tak prestiżową walkę jak Mayweather - Pacquaio?

Marian Kmita: - Bo gdzieś jest granica rozsądku i opłacalności. Moim zdaniem TVP zdecydowanie przepłaciła. My negocjowaliśmy do pewnego pułapu, ale jako telewizja komercyjna nie możemy sobie pozwolić na dopłacanie do takiej imprezy. Widocznie w TVP uznano, że oni mogą. Bo jestem przekonany, że pieniądze, które wydali na ten pojedynek, nie mają szans się zwrócić.

Pacquiao - Mayweather w telewizji publicznej! Walka Stulecia TYLKO w TVP!

- Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że za walkę Mayweather - Pacquaio i Fonfara - Chavez Jr. TVP zapłaciła 165 tysięcy dolarów. To tak dużo?

- To bardzo dużo. Ile może im się z tego zwrócić? Co najwyżej połowa. Moim zdaniem prezes TVP pan Juliusz Braun będzie się musiał za to tłumaczyć przed ministrem skarbu. No i nie wiem, jak się wytłumaczy, bo sensownych argumentów nie widzę. Gdyby dużo zapłacono za Kamila Stocha, polskich piłkarzy czy Justynę Kowalczyk, to nikt by się nie czepiał, bo to jakby dobra narodowe. Ale fura pieniędzy za taką walkę? Przecież to nijak nie wpisuje się w misję telewizji publicznej. Jakoś TVP nie była do tej pory zainteresowana inwestowaniem w Turniej im. Feliksa Stamma czy inne bokserskie projekty. To Polsat od wielu lat robi wszystko, żeby ta dyscyplina funkcjonowała jak najlepiej. Rocznie wydajemy na boks prawie 9 milionów złotych. I dalej będziemy inwestować, choć nie wiem, czy nie zmienimy partnerów.

- Ma pan na myśli promotora Andrzeja Wasilewskiego? Podobno macie do niego żal, że pomógł TVP kupić walkę Andrzeja Fonfary, a tego boksera to wy wykreowaliście.

- Pan Andrzej Wasilewski był "karmiony" przez Zygmunta Solorza przez jedenaście lat. Myślałem, że mamy w nim lojalnego partnera. To, co się stało, sprawia, że mam wątpliwości.

- Uznajecie, że Wasilewski was zdradził?

- Nazwijmy to aktem nielojalności. Pan Wasilewski zarobił na ostatniej gali Polsat Boxing Night bardzo duże pieniądze. I myślał, że tak już będzie przez cały czas.

- Tylko że jeśli przestaniecie współpracować z Wasilewskim, to on zabierze swoje "najlepsze zabawki", czyli Szpilkę i Włodarczyka. I pójdzie z nimi na przykład do TVP.

- Cokolwiek by się działo, poradzimy sobie. A co do pana Wasilewskiego. Być może ma jakiś długoterminowy plan, wydaje mu się, że znalazł nową żyłę złota. Tylko czy TVP będzie taka chętna, żeby za każdą galę płacić duże pieniądze? Nie sądzę. My nieraz przymykaliśmy oko na kiepską jakość jego gal, ale teraz to się zmieni. Nie zgodzimy się na układ, że to promotor bokserski jest główną osią bokserskiego świata, skoro to my inwestujemy w tę dyscyplinę największe pieniądze. Druga strona zachowuje się jak ktoś, kto ma w ręku cytrynę i stara się ją wycisnąć do granic możliwości.

Najnowsze