Po przejechaniu stu kilometrów trzeciego etapu Tour de Pologne kolarze walczyli o górską premię w okolicach Wisły. Podczas zjazdu z Zameczku doszło zaś do bardzo nieprzyjemnego incydentu - zawodnik grupy BMC Racing Team Ben Hermans uderzył w barierkę i zaliczył groźny upadek. Belg przeleciał przez rower i wylądował tak niefortunnie, że trafił do szpitala na obserwację.
Tour de Pologne 2017: Klasyfikacje [WYNIKI]
- Nie pamiętam niczego bezpośrednio po upadku. Stało się to podczas zjazdu z dużą prędkością. Na szerokim zakręcie zawodnicy zaczęli hamować. Nie sądzę, że on był niebezpieczny, ale miałem blisko siebie innego kolarza i musiałem skręcił w prawo, przez co uderzyłem w barierkę - opisał moment wypadku Hermans. Po przetransportowaniu do szpitala w Bielsku-Białej i wykonaniu kilku badań okazało się, że Belg nie może liczyć na powrót do ścigania ani podczas Tour de Pologne, ani nawet w najbliższych kilku tygodniach. Wszystko to efekt licznych obrażeń, jakich doznał. Tym najgroźniejszym i chyba też najbardziej bolesnym jest pęknięty mostek, ale poza tym kolarz doznał złamania nadgarstka, paliczka dużego palca u stopy oraz kilku zębów. Do tego mocno poobijał twarz i jest bardzo obolały.
Na szczęście badania nie wykazały żadnych obrażeń wewnętrznych. Skończy się więc na paru dniach bólu i kilku tygodniach dochodzenia do siebie - Wygląda na to, że Bena czeka od czterech do sześciu tygodni przerwy w treningach, ale kiedy tylko wróci do Belgii, to będziemy na bieżąco monitorować jego powrót do zdrowia. Kiedy tylko będzie to możliwe, to Ben ma zostać przeniesiony do szpitala w Krakowie lub wróci do Belgii. Na tym etapie leczenia nie jest wymagana operacja - brzmi oświadczenie grupy BMC Racing Team.
Post udostępniony przez Ben Hermans (@hermansben) 31 Lip, 2017 o 4:45 PDT