- Red Bull chciał kiedyś, żebym skoczył ze spadochronem z czterech tysięcy metrów, a oni złapią mnie w powietrzu. Ale taki ryzykant to ja nie jestem. Gdybym umiał to robić, to tak, ale wierzyć komuś, że mnie złapie? Nie bardzo. Oczywiście miałem mieć spadochron, a ktoś miał do mnie dolecieć. Później mieliśmy zrobić jakieś kółka i dopiero ktoś miał mi otworzyć spadochron. Podziękowałem - cytował Małysza Dziennik.pl.