W tym celu sprzedawał swoje rzeczy. W tym np. obrazy. - Sytuacja finansowa była bardzo trudna. Sponsorzy chcieli pomóc synowi, ale za cenę pewnego ubezwłasnowolnienia wnuczek. Nie zgodziliśmy się na to, bo byłoby to karygodne, żeby "sprzedać" małe dzieci i nie mieć wpływu na dalsze ich wychowanie czy szkolenie - powiedział niegdyś Radwański w rozmowie z portalem Interia.pl