- Śmieję się, że Bóg stawiał przede mną wiele życzliwych osób, ale w przypadku żony postawił anioła stróża. Dosłownie i w przenosi. Dzięki temu mogłem jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła, budując pewność siebie w domu, a nie na skoczni. To było to poczucie wartości, którego szukałem. Uważam, że jestem szczęściarzem - wyjawił skoczek.