Najgorsze upadki na skoczni w Planicy
Mamucia skocznia w Planicy to symbolem długich narciarskich lotów. To na niej po raz pierwszy pokonana została bariera 100 i 200 metrów. Ale radość dalekiego latania i rekordów odległości nie raz okupiona została dramatem zawodników.
Dramatem, ale nie tragedią. Przypominamy najbardziej poruszające upadki na słoweńskim „mamucie”. Na szczęście ich ofiary nie tylko przeżyły te zdarzenia, ale wróciły też na rozbieg.
Walerij Kobielew (r. 1999)
Marzec 1999 r. Chwilę wcześniej WALERIJ KOBIELEW pobił w Planicy rekord Rosji odległością 188 m. W kolejnej próbie boczny podmuch porywistego wiatru poderwał mu lewą nartę. Rosjanin przekoziołkował w powietrzu i spadł głową w dół, uderzając o zeskok plecami, a potem głową. To był pierwszy poważny upadek w jego karierze, chociaż skakał już 17 lat.
Doznał wstrząsu mózgu, bowiem kask rozleciał się. Złamał piąty kręg piersiowy oraz nadwerężył dwa kręgi szyjne. Przez tydzień był nieprzytomny. Groził mu paraliż, ale obyło się nawet bez operacji. Przez miesiąc leczył się w Moskwie, a przez kolejne dwa miesiące poddawał się rehabilitacji w Kałudze, gdzie mieszka. Na tę rehabilitację Martin Schmitt i jego koledzy z reprezentacji Niemiec przekazali mu swoją nagrodę (10 tys. marek) za złoty medal drużynowo w MŚ w Ramsau. Schmitt dodał jeszcze pewną sumę od siebie. Pieniądze dorzuciły ekipy Austrii, Francji i federacja rosyjska.
Osiem miesięcy później wrócił na skocznię.
- Nikt nie wierzył, że zacznę znowu skakać. Żona też była przeciwna, bała się o mnie i próbowała zatrzymać mnie w domu - opowiadał wówczas „Super Expressowi”. - Przed wypadkiem nie bałem się skakania, teraz strach się pojawił. Na rozbiegu poczułem się, jakbym startował pierwszy raz. Przy zmianie pogody boli mnie głowa, z rzadka odczuwam też bóle szyi.
Startował jeszcze przez kilka lat wskakując nawet do dziesiątki Pucharu Świata. Na „mamuty” już jednak nie wrócił.
Walerij Kobielew (1999)
Walerij Kobielew (1999)
Walerij Kobielew (1999)
Robert Kranjec
Marzec 2001 r. Niespełna 20-letni Słoweniec Robert Kranjec przechylił się w prawo w pierwszej fazie lotu. Spadł prawym bokiem na zeskok, ale odbijał się od niego jeszcze kilka razy uderzając się m.in. głową. Nieprzytomny zatrzymał się na wybiegu. Miał połamane żebra, złamaną w ośmiu miejscach rękę, złamany kciuk i uszkodzenie łąkotek obu kolan. I jeszcze pękniętą czaszkę, przez co do głowy musiano mu wstawić platynową płytkę.
Już w następnym sezonie Kranjec wrócił do skoków, a wraz z kolegami zdobył drużynowo brązowy medal igrzysk olimpijskich w Salt Lake City. Stał się specjalistą lotów narciarskich. W Pnaicy odniósł pucharowe zwycięstwa w latach 2012 i 2016, a ponadto w roku 2012 wywalczył tytuł mistrza świata w lotach (w Vikersundzie).
Robert Kranjec (2001)
Robert Kranjec (2001)
Tomasz Pochwała
22 marca 2002 r. Niespełna 19-letni reprezentant Polski, Tomasz Pochwała popełnił błąd przy odbiciu, a wiatr od tyłu spowodował odgięcie lewej narty w dół i spadek plecami na zeskok. Zawodnik odbił się i uleciał w górę, po czym zsuwał się do aż do miejsca wypłaszczenia.
Był przytomny. Okazało się, że miał dużo szczęścia w nieszczęściu. Badania wykazały brak jakichkolwiek złamań. Były potłuczenia klatki piersiowej i żeber, otarcia i wybroczyny na twarzy oraz opuchlizna na lewej nodze.
– W tym fatalnym skoku nogi przy odbiciu spóźniły się za ułożeniem tułowia. A potem za bardzo chciałem górą ciała nadrobić to, co spóźniłem nogami i lewa narta odeszła mi w bok - mówił Pochwała, gdy „Super Express” odwiedził go w rodzinnym domu kilka dni później. - Wciąż mam ochotę skakać na nartach. Muszę pokazać, że to nie koniec i że będzie jeszcze lepiej niż dotąd. Lubię latać na nartach. A na „mamucie” szczególnie, bo wtedy się leci, leci i leci...
Jego kariera trwała jeszcze szereg lat - w skokach, a potem w kombinacji norweskiej.
Tomasz Pochwała (r. 2002)
Tomasz Pochwała (2002)
Primož Roglič
Marzec 2007 r. Podczas treningu przed Pucharem Świata na Letalnicy 17-letni Słoweniec Primož Roglič stracił panowanie nad lotem sekundę po wyjściu z progu. Spadł na plecy, po czym zsuwał się bezwładnie po zeskoku. Stracił przytomność. Doznał złamania nosa, wstrząśnienia mózgu i licznych potłuczeń.
Kontynuował karierę skoczka przez cztery kolejne sezony. Bez sukcesów. A potem przesiadł się na rower i dzisiaj jest jednym z najlepszych kolarzy szosowych na świecie. Dwukrotnie zwyciężył w wyścigu Dookoła Hiszpanii (2019 i 2020).
Primož Roglič (r. 2007)
Primož Roglič (2007)
Daniel Andre Tande - 25.03.2021
25/03/2021 Kilkadziesiąt metrów za progiem przechylił się w powietrzu na lewy bok. Norweg Daniel Andre Tande stracił kontrolę nad lotem i spadł na zeskok na 99. metrem. Po uderzeniu odpięły mu się obie narty, a on odbił się od podłoża i upadł dalej ześlizgując się bezwładnie sto kilkadziesiąt metrów w dół.
Mistrz świata w lotach 2018 był nieprzytomny, Wymagał reanimacji, podano mu tlen, został zaintubowany.
W szpitalu w Lublanie wprowadzono go w śpiączkę farmakologiczną. Podjęto badania, które stwierdziły złamanie obojczyka i przebicia płuca. Oddychał samodzielnie. Jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo..
Daniel Andre Tande
Daniel Andre Tande spadł na zeskok Letalnicy podczas serii treningowej 25 marca 2021 r. Doznał złamania obojczyka, przebicia płuca i potłuczeń.