Oceny po meczu Albania - Polska

Praktycznie bezrobotny, ale kiedy już padł strzał na bramkę, był bezbłędny. Błysnął po meczu, pijąc wodę z rzuconej przez albańskich kibiców butelki.

Bardzo solidny, ale po jednym z nieudanych zagrań dostał taką burę od Paulo Sousy, że musiał szukać swojego miejsca w czasoprzestrzeni.

Pan szef. Nie do przejścia, doskonale dyrygował obroną reprezentacji, był nieczuły na prowokacje Albańczyków. Doskonały występ.

Dostosował się do Glika i wraz z nim prowadził grę polskiej obrony. Był bezkompromisowy. Kiedy było zagrożenie, po prostu wybijał piłkę daleko od bramki.

Nie był to występ na miarę jego umiejętności. W obronie spisywał się solidnie, ale w ataku zdziałał niewiele. Za często operował w środku.

Na początku grał koszmarnie, tracił piłkę za piłką. Po jednej z jego strat Albańczycy mieli świetną sytuację. Grał jak bomba z opóźnionym zapłonem. Potem nieco się rozkręcił.

Fatalny występ. Starał się brać udział w akcjach, ale co dochodził do piłki, to ją tracił. Sousa wytrzymał tylko 45 minut i zdjął go z boiska.

Widać było wielką jakość w grze pomocnika Napoli. W ogóle nie zrażał się sytuacją na trybunach, grał swoje i doskonale rozgrywał piłkę.

W Bundeslidze w ogóle nie gra, ale w reprezentacji tego nie widać. Szalał na lewym skrzydle, tocząc zażarte boje z Albańczykami. Brakowało dokładności w dośrodkowaniach.

Bardzo solidny występ. Był cały czas widoczny, toczył boje z Albańczykami, chętnie rozdając im kuksańce. Po jednej z utarczek dostał żółtą kartkę. Zmienił go Świderski.

Kapitan nawet jak nie strzela gola, to i tak jest ważną częścią zespołu. Jak zwykle harował jak wół, dawał drużynie wszystko, co potrafi. Dzięki niemu inni mieli więcej miejsca na boisku.

Zmienił Modera i na początku wcale nie grał lepiej od niego, zaliczał mnóstwo strat. Uratowała go piękna asysta przy golu Świderskiego.

As w rękawie Paulo Sousy! Strzelił gola w niełatwej sytuacji, z ostrego kąta. Pokazał, że jest lisem pola karnego i będzie walczył z Buksą o miano drugiego napastnika.

W pierwszej połowie strasznie wściekał się przy linii. Ale przyznać trzeba, że po pierwsze trafił ze składem, a po drugie – ze zmianami. To również dla niego był mecz o „być albo nie być”

Grał za krótko

Grał za krótko

Grał za krótko