Zagraniczne media zaczęły informować, że w zasadzie w ostatniej chwili oferta dla byłej kolarki została cofnięta. Powód tego był bardzo nietypowy.

Okazuje się, że na przeszkodzie stanęły jej rozbierane zdjęcia. O cofnięciu oferty Gins dowiedziała się w miniony weekend.

- Miałam ustną zgodę na rozpoczęcie pracy w zespole jako dyrektor sportowy w tym roku. (...) To było coś, czego nie mogłam się doczekać, ponieważ to kierunek, w którym chcę podążać. Ale najwyraźniej ktoś miał problem z moimi zdjęciami. Teraz nie przeszkadza mi, że praca została odwołana. Prawdopodobnie tak będzie najlepiej. Nie chcę pracować z ludźmi, którzy nie widzą moich możliwości - czytamy na Instagramie byłej zawodniczki.

- To były zdjęcia, które nikogo nie krzywdzą. Widocznie jednak są zbyt nieodpowiednie do pracy z kolarzami. Najwyraźniej zdjęcia są ważniejsze niż umiejętności czy doświadczeni - kontynuowała.

W rozmowie z portalem "Cyclingnews" Gins ujawniła, że jedna z osób trafiła na jej zdjęcia, które nie są w "powszechnym obiegu" i opublikowała je na wewnętrznym czacie.

Właśnie wówczas ekipa, której nazwy Gins nie podała, zaczęła się wycofywać ze wcześniej złożonej oferty.

Belgijka po kontakcie z menedżerem firmy otrzymała informacje, że w zasadzie zdjęcia nie są tu największym problemem, ale jest obawa o utratę sponsorów.

Dodała jednocześnie, że kolarze z grupy w której miała pracować, przesyłali jej wiadomości ze wsparciem. Ale spraw wydaje się być przesądzona.

s

s

s

s