Zbigniew Boniek i Andrzej Duda
Zbigniew Boniek jest dzisiaj jedną z najbardziej wpływowych osób w polskiej piłce. Sławę zdobył jednak przede wszystkim dzięki magicznym występom na boiskach. Znany był m.in. z gry dla Juventusu Turyn. Gdy czarował za granicą spotykał się jednak z osobliwymi ofertami. Jedną z nich opiszemy w tej galerii.
Zbigniew Boniek jako prezes PZPN
Zbigniew Boniek jako prezes PZPN jest odbierany pozytywnie przez kibiców. Większość fanów chwali jego rządy i uważa, że futbol nad Wisłą zrobił spory postęp.
Zbigniew Boniek w Juventusie Turyn
Zbigniew Boniek do dziś wspominany jest przez kibiców Juventusu Turyn z rozrzewnieniem. "Zibi" czarował w stolicy Piemontu, co chcieli wykorzystać jego rodacy.
Książka o Zbigniewie Bońku
Nieznana historia została przedstawiona w książce "Zbigniew Boniek. Mecze mojego życia", która powstała ze współpracy prezesa PZPN z Januszem Basałajem.
Zbigniew Boniek szmuglował towary?
Zbigniew Boniek wspomina w niej jedną z historii. Okazało się, że otrzymał ofertę szmuglowania towarów za granicę!
Nietypowa oferta dla Zbigniewa Bońka
"W przeddzień meczu wpadłem na kawę do ekipy Lechii, żeby pogadać z chłopakami z Gdańska, zwłaszcza z ich trenerem Jurkiem Jastrzębowskim, z którym grywałem kiedyś w Zawiszy Bydgoszcz. Byłem wtedy juniorem, a on, zdaje się, odbywał tam służbę wojskową. Zapamiętałem go jako dobrego technicznie, zwinnego, choć niezbyt szybkiego piłkarza. Może dlatego nie zaszedł zbyt wysoko jako zawodnik. Co innego jako trener – mógł się przecież pochwalić zdobyciem Pucharu Polski, no i konfrontacją z samym Juve w Pucharze Zdobywców Pucharów" - rozpoczął opowieść Zbigniew Boniek.
Niewygodne pytanie do Zbigniewa Bońka.
"Pod koniec miłego spotkania podszedł do mnie jakiś facet – nie znałem go, wiem, że był działaczem Lechii – który od razu przeszedł do rzeczy i grzecznie, choć sugestywnie poprosił: – Zbyszek, musisz nam pomóc… Przywieźliśmy z Gdańska sto piłek i chcemy je sprzedać. Gdyby nam się udało, to będzie dobra przebitka… Dla was, dla Juve, to nic, a dla nas ładny grosz. Pomóż nam, co ci zależy?" - kontynuował.
Zbigniew Boniek nie był zdziwiony
"Niespecjalnie się nawet zdziwiłem, bo nasi sportowcy w czasach PRL byli znakomitymi handlarzami (może już wtedy wypadało ich nazwać biznesmenami?). Często jeździli na zawody za granicę, mieli niemal stały dostęp do paszportów, zarabiali relatywnie nieźle – o takich przywilejach zwykły obywatel Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej mógł tylko marzyć. Byli też doskonale zorientowani, co gdzie idzie, wiedzieli, gdzie trzeba było wywieźć alkohol, gdzie dżinsy, gdzie kosmetyki, kawior czy kryształy" - czytamy w dalszej części.
Czy to była oferta przemytu dla Zbigniewa Bońka?
"Zdarzało mi się bić im brawo, bo widziałem, jacy byli pomysłowi i pracowici, gdy przygotowywali się do wyjazdu sportowego i… biznesowego. Nie chcę nazywać tego przemytem, bo obraziłbym wszystkich Polaków, którzy w ten sposób dzielnie walczyli z komuną i jej niedostatkami" - zakończył Zbigniew Boniek.
Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek