W szatni Biało-Czerwonych wystrzeliły szampany, Polacy cieszyli się już z awansu, chociaż... matematycznie jeszcze go nie mieli. By nasz sen o mundialu się nie ziścił tego wieczora, musiałby jednak nastąpić nieprawdopodobny splot wypadków. Węgrzy mogli pokrzyżować nam plany, pokonując Włochów dokładnie 9 punktami, przy zdobyciu co najmniej 117 pkt. To była czysta fikcja, stąd uzasadniona radość w polskim obozie jeszcze przed grą Madziarów.
Po raz ostatni polscy koszykarze, z legendami rodzimego basketu – Mieczysławem Łopatką, Bohdanem Likszo, Włodzimierzem Tramsem i Januszem Wichowskim, prowadzeni przez słynnego trenera Witolda Zagórskiego – wystąpili w MŚ w 1967 roku, zajmując 5. miejsce. Potem nigdy nie udało się awansować, aż do piątku.
Mecz z Chorwatami miał niesamowity przebieg. Zaczął się jak jakiś koszmar. Przegrywaliśmy 0:14 (!), a pierwsze punkty zdobyliśmy po 7 minutach. Gospodarze nacisnęli w obronie, nasi gubili się, bo chyba dotarła do nich waga spotkania.
Kiedy Biało-Czerowni się otrząsnęli, systematycznie zmniejszali straty. W końcu zaczęli trafiać. Przebojowy, walczący także na tablicach Mateusz Ponitka zdobył 20 pkt, 15 dodał naturalizowany Amerykanin A. J. Slaughter. To przeciwnicy pod koniec gubili się coraz bardziej.
– Na początku było widać, o co gramy, każdy ważył jakby 20 kilo więcej – śmiał się na antenie TVP Sport najbardziej doświadczony koszykarz kadry Łukasz Koszarek (35 l.), który w kluczowych momentach trafił trzy rzuty za 3. – W szatni w połowie powiedzieliśmy sobie, że skoro jesteśmy tak blisko przeciwnika grając tak słabo, to nie można już tego wypuścić z rąk.
Koszykarski mundial odbędzie się między 31 sierpnia a 15 września 2019 r. w ośmiu chińskich miastach, przy czym mecze o medale zostaną rozegrane w Pekinie. W turnieju wezmą udział 32 zespoły (podzielone na 8 grup), w tym 12 z Europy. Impreza jest jednocześnie pierwszym etapem kwalifikacji do igrzysk w Tokio. Losowanie grup wyznaczono na 16 marca w Shenzhen.