Polacy w ostatnich eliminacjach na mistrzostwa globu dokonali rzeczy historycznej. Po raz pierwszy od 1967 roku awansowali na tę imprezę. To niewątpliwie ogromny sukces. Osoby, które koszykówkę oglądają z doskoku, mogli być zdziwieni, że w ekipie biało-czerwonych nie występuje nasza największa gwiazda, a więc Marcin Gortat. Zawodnik, który grał w NBA swój ostatni mecz w koszulce z orzełkiem na piersi zagrał w 2015 roku.
Mówiło się wówczas, że łodzianinowi nie jest po drodze z władzami Polskiego Związku Koszykówki. Zawodnik nie szczędził krytyki pod adresem działaczy. Kilka miesięcy temu na stołku prezesa związku doszło do zmiany. Stery przejął Radosław Piesiewicz. Jak ustalił portal sportowefakty.wp.pl doszło do spotkania między prezesem, a Gortatem właśnie.
Według informacji dziennikarzy, Piesiewicz miał namawiać koszykarza do powrotu do reprezentacji. - Prezes bardzo mocno naciskał na mój powrót, ale ja mówię "nie" reprezentacji Polski. Na moją decyzję wpływa wiele powodów. Nie chcę robić świństwa kolegom, którzy wywalczyli awans do MŚ. Ja mam już 35 lat i wydaje mi się, że są zawodnicy, którzy są w stanie dać więcej temu zespołowi. Poza tym przygotowanie do takiego turnieju jest dla mnie praktycznie niemożliwe. Musiałbym bardzo intensywnie trenować, żeby dobrze wypaść na tym turnieju - powiedział Gortat.