W sobotę mija termin, w którym rosyjska federacja lekkoatletyczna musi zapłacić grzywnę na rzecz World Athletics (dawniej IAAF). Całość kwoty sięga 5 milionów dolarów. Tak wysoka kara pieniężna ma związek z poważnymi przewinieniami. W Rosji dochodziło do kolejnych afer dopingowych. Na domiar złego szefowie tamtejszej lekkoatletyki mieli fałszować dokumenty medyczne przez co sportowcy unikali złapania przez komisje dopingowe na najważniejszych zawodach. Jeśli Rosjanie nie zapłacą grzywny, to grozi im wykluczenie ze światowych struktur.
Mistrz świata Conseslus Kipruto zarażony KORONAWIRUSEM. A chcial pobić rekord świata...
Tak poważna groźba zrobiła wrażenie na politykach z Kremla. Ministerstwo sportu postanowiło aktywnie włączyć się w pomoc federacji lekkoatletycznej i przekazało już potrzebną na grzywnę kwotę. Dzięki temu wsparciu "na rozwój sportu, w tym na spłatę długu" prawdopodobnie uda się uratować miejsce dla sportowców na najważniejszych imprezach świata.
Malwina Kopron wróciła do elity w rzucie młotem. Awans w wojsku poczeka jeszcze rok
W rozmowie z agencją Tass prezydent federacji lekkoatletycznej w Rosji poinformował, że pieniądze zostały już przelane na konto World Athletics. Światowa organizacja tego nie potwierdziła, zaznaczając również, że transfer takiej kwoty może zająć sporo czasu. Kluczowe jest to, by środki znalazły się na odpowiednim rachunku do soboty.
SZCZERE wyznanie Anity Włodarczyk o KORONAWIRUSIE. To dotyczy każdego z nas