Piast u progu sezonu zbiera całkiem sporo komplementów, a i tzw. liczby – czyli na przykład ilość sytuacji stwarzanych w trakcie meczu – przemawia na ich korzyść. Nie zbiera za to… goli i punktów. Nic dziwnego, że Aleksandar Vuković ma lekki ból glowy. - Powinniśmy być na pierwszym miejscu w tabeli, patrząc na to, co zaprezentowaliśmy od początku sezonu. Liczy się wynik i skuteczność, a tego nam brakuje – dodaje szkoleniowiec gliwickiej drużyny.
Gliwiczanie po sześciu grach mają na koncie cztery strzelone bramki: trzy z rzutów karnych Patryka Dziczka i jedną po trafieniu samobójczym Zorana Arsenicia. - Nie bagatelizuję faktu, że bramek nie zdobywamy – dopowiada „Vuko”. - Z drugiej strony jestem spokojny, patrząc na poziom gry i treningu na co dzień. To mnie upewnia, że bardziej chodzi tu o podtrzymanie pewnych nawyków i robionych przez nas rzeczy niż wielkie zmiany. Owszem, musimy to zmienić, ale nie wariując i szukając „kwadratowych jaj”. Bo zmieniając coś radykalnie można byłoby sporo zepsuć.
Gliwiczanie nie szukają więc w końcówce okienka transferowego napastnika. - Nie było z mojej strony potrzeby rozglądania się za takowym. Bardzo liczę na Gabriela Kirejczyka, który – moim zdaniem - w tym sezonie udowodni, że warto na niego stawiać – dodaje Vuković.
„Rzutem na taśmę” gliwiczanie uzupełnili za to linię środkową. Nowym graczem ekipy z Okrzei – podpisując kontrakt ważny do czerwca 2025 – został pozyskany z Lechii Miłosz Szczepański. W ub. sezonie 25-latek na zasadzie wypożyczenia występował w Warcie Poznań. W obecnym – zagrał dwa spotkania na boiskach pierwszej ligi w szeregach gdańskiej ekipy.