Cracovia od niedawna swoje mecze ligowe może traktować jak spotkania towarzyskie. Zespół z Krakowa jest już pewny utrzymania, ale mimo tego nie zwalnia tempa i w każdym spotkaniu pokazuje się z bardzo dobrej strony. Tego samego nie można było powiedzieć o Arce, która w rundzie finałowej nie zdobyła nawet jednego punktu.
Gospodarze od początku postawili na grę ofensywną. Pierwsza sytuację stworzyli już w piątej minucie, kiedy to Mateusz Szwoch znalazł się z prawej strony pola karnego i oddał strzał z ostrego kąta, ale piłka przeszła wzdłuż linii bramkowej i ostatecznie opuściła plac gry. Pomocnik Arki i tak miał swój udział przy golu dla swojego zespołu.
W dziesiątej minucie dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Rafała Siemaszki. Napastnik zespołu z Gdyni był zupełnie niekryty, co wykorzystał doskonale i po strzale głową umieścił piłę w siatce dając Arce prowadzenie. Cracovia z każdą kolejną minutą uzyskiwała przewagę i próbowała odpowiedzieć na trafienie rywali.
Z akcji zawodników Michała Probierza wynikało jednak niewiele. Gospodarze natomiast starali się groźnie kontrować. W trzydziestej pierwszej minucie po dalekim wyrzucie z autu Damiana Zbozienia, Dawid Sołdecki uderzył na bramkę Adama Wilka, ale bramkarz "Pasów" popisał się dobrym refleksem. Pomocnik żółto-niebieskich dobił swój strzał, ale ponownie skutecznie interweniował Wilk.
Cracovia do wyrównania mogła doprowadzić w końcowych minutach pierwszej połowy. Mocnym i precyzyjnym strzałem z siedemnastu metrów popisał się Krzysztof Piątek, ale w bramce Arki czujny był Pavels Steinbors, który obronił to uderzenie.
Po zmianie stron role nieco się odwróciły. Do podopieczni Leszka Ojrzyńskiego dyktowali warunki na boisku i nie pozwalali swoim rywalom na zbyt wiele. Z dobrej strony pokazał się przede wszystkim Patryk Kun, który w niemal każdej akcji szalał po lewej stronie boiska.
Te sam zawodnik w sześćdziesiątej siódmej minucie oddał groźny strzał na bramkę Cracovii, ale Wilk wyciągnął się jak struna i zdołał sparować piłkę. Goście bardzo rzadko przedostawali się pod pole karne swoich przeciwników. Brakowało im dokładności i precyzji, którą popisywali się w pierwszej połowie.
Jeden z niewielu strzałów na bramkę Steinborsa oddał Daniel Pik. Młody zawodnik "Pasów" zdecydował się na uderzenie z narożnika pola karnego, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. Arka podwyższyła prowadzenie w siedemdziesiątej dziewiątej minucie. Fatalnie zachował się Wilk, który wyszedł do dośrodkowania, złapał piłkę, ale po tym jak zderzył się z Kunem wypuścił ją z rąk.
Młody bramkarz Cracovii starał się ratować sytuację i złapał pomocnika gospodarzy, który padł na murawę, a arbiter wskazał na rzut karny. Ten na bramkę zamienił Szwoch. Zaledwie chwilę później w polu karnym Arki faulowany był Javi Hernandez i sędzia po obejrzeniu sytuacji na monitorze podyktował "jedenastkę" dla gości. fatalnie wykonał ją jednak Piątek, którego strzał obronił Steinbors.
Wynik spotkania nie uległ zmianie do końcowego gwizdka. Tym samym gdynianie zanotowali swoje pierwsze zwycięstwo w rundzie finałowej, co daje im już pewne utrzymanie w Lotto Ekstraklasie. Cracovia natomiast doznała pierwszej porażki od marca, kiedy to uległa Bruk-Bet Termalice.
Arka Gdynia - Cracovia 2:0 (1:0)
Bramki: Rafał Siemaszko 10, Mateusz Szwoch 79 (k.)
Żółte kartki: Sołdecki, Nalepa - Ferraresso, Datković, Hernandez, Covilo
Arka: Steinbors 4 - Zbozień 4, Marcjanik 3, Helstrup 3, Poungouras 3 - Kun 4 (88. Łoś), Nalepa 3 (92. Sobieraj), Sołdecki 3, Szwoch 4 - Jankowski 2, Siemaszko 3 (70. Jurado 3)
Cracovia: Wilk 2 - Ferraresso 2, Datković 2, Dytiatiew 3, Siplak 3 - Covilo 2 - Wdowiak 3 (61. Pik 3), Dimun 3, Deja 2 (61. Brock-Madsen 3), Culina 2 (71. Hernandez 3) - Piątek 2