Zagłębie Lubin

i

Autor: Cyfra Sport Zagłębie Lubin cieszy się z gola

Bartosz Slisz z Zagłębia Lubin: Mówią, że jestem jak N'Golo Kante

2019-03-09 5:45

Pomocnik Bartosz Slisz (20 l.) przebojem wdarł się do pierwszej jedenastki Zagłębia Lubin. Mimo młodego wieku w jednej kategorii jest już najlepszy w zespole. Z wygranym meczu z Lechią (2:1) pokonał największy dystans. Przebiegł 13,16 km. To piąty wynik w tym sezonie Ekstraklasy. Warto podkreślić, że w tym zestawieniu jego nazwisko w pierwszej dziesiątce pojawia się w sumie trzy razy. Dane za portalem ekstraklasa.org

- Zawsze miałem dobrą wydolność, to mój atut – zaznacza Slisz. - Myślę, że koledzy cieszą się, że tak dużo biegam, bo pomagam drużynie. Wydaje mi się, że gdybym był „przyczepiony” tylko do swojej pozycji to, nie zrobiłbym tylu kilometrów. Już taki jestem, że lubię na boisku pomagać, asekurować i przewidywać. To mój styl, dzięki któremu mam wiele przechwytów. Właśnie w ten sposób z Lechią przejąłem piłkę i wywalczyłem rzut karny - przypomina.
Za występ z liderem Ekstraklasy pomocnik Zagłębia zebrał wiele komplementów. - Koledzy żartobliwie mówią na mnie N'Golo Kante - zdradza Slisz. - Francuz z Chelsea też znany jest właśnie z odbiorów piłki i wytrzymałości. To porównanie do mistrza świata wymyślił Alan Czerwiński. Mamy dobry kontakt, a od niedawna rywalizujemy w siatkonogę. To forma zabawy i treningu, do którego wprowadziliśmy zakład. Przegrany opłaca obiad. Na razie wychodzi po równo - uśmiecha się pomocnik, który miejsce w pierwszym składzie klubu z Dolnego Śląska wywalczył w grudniu ubiegłego roku.
Holenderski szkoleniowiec Zagłębia Ben van Dael także docenia postawę i rozwój młodego zawodnika. - Ostatnio trener porównał mnie do... odkurzacza – śmieje się Slisz. – Analizował nasze zachowanie ze spotkania z liderem. „To było źle zrobione” – pokazywał na wideo, komentując jedną z sytuacji. Potem spojrzał na mnie i dodał z uśmiechem: „Ale dobrze, że był ten odkurzacz w środku”. Trener cały czas powtarza nam, że mamy grać w piłkę. Nie ma być żadnej kopaniny z naszej strony.

Slisz do Zagłębia trafił w 2017 roku z ROW-u Rybnik. Już jako 17-latek grał w drugiej lidze. W Ekstraklasie zadebiutował wiosną ubiegłego sezonu, w wygranym starciu z Jagiellonią. Później chrzest przeszedł z Legią na Łazienkowskiej, gdy po raz pierwszy wybiegł w wyjściowym zestawieniu. - Na pierwszy występ w lidze musiałem poczekać, bo miałem drobne kontuzje - zwraca uwagę. - Nic nie przyszło tak na „hop siup”. Wszystko musiałem sobie wywalczyć. W drugiej lidze zdobyłem trzy gole, ale w Ekstraklasie jeszcze nie udało mi się pokonać bramkarza rywali - mówi zawodnik, który stosuje dietę: - Gdy miałem problemy z urazami i stwierdziłem, że coś trzeba zmienić. Dietetyk rozpisał mi dietę, a ja się do niej stosuję. Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, jak dieta może wpływać na życie sportowca. Myślałem, że to zwykłe gadanie. Jednak teraz wiem po sobie, że odpowiednie odżywianie odgrywa dużą rolę w życiu człowieka, a szczególnie jest ważne dla sportowca. Od kiedy ją stosuję, to czuję się lepiej pod względem wydolności.

Pomocnik Zagłębia wyznaczył sobie cele na ten sezon. - Moje motto to: „Praca, praca, praca” - podkreśla. - Chcę na dobre zadomowić się w pierwszym składzie Zagłębia i awansować z zespołem do grupy mistrzowskiej. Z Lechią pokazaliśmy, że ta pierwsza ósemka jest realna, że liczymy się w tej walce. Dzielą nas od niej tylko trzy punkty. Myślę, że damy radę. Marzę także o powołaniu do reprezentacji Polski na mistrzostwa świata do lat 20. Turniej jest w naszym kraju, więc to dodatkowo motywuje - mówi piłkarz, który pasjonuje się E-sportem.

Slisz w dzieciństwie trenował... dżudo. - Wspólnie z bratem wytrwaliśmy pół roku - wspomina. - Przyszło lato i stwierdziliśmy, że kimono musimy zamienić na inny strój. Tata zaprowadził nas na treningi piłkarskie. Z bratem byliśmy w seniorach ROW-u. Teraz on pracuje na kopalni. Bramkarką jest także nasza 12-letnia siostra. Ostatnio dostała powołanie do kadry Śląska.

Przed rokiem młody gracz zdał egzamin maturalny. Ukończył Liceum Ogólnokształcące. - Miałem indywidualny tok nauczania – mówi. - Zaliczałem kartkówki i sprawdziany. Szkołę dokończyłem w Rybniku. Przez ten okres przejechałem dużo kilometrów na trasie Lubin - Rybnik. W każdym roku zawsze byłem w pierwszej trójce klasy pod względem średniej ocen - kończy Slisz.

Najnowsze