Lechia strzeliła dwa gole. Jednak pierwszy z nich, którego autorem był Flavio Paixao, nie został uznany. Portugalczyk był na pozycji spalonej. Wygraną zapewnił ekipie z Gdańska rezerwowy Artur Sobiech. Asystę przy tym trafieniu zapisał kapitan Lechii. - Cieszy dyscyplina w obronie, że nie straciliśmy bramki, a strzeliliśmy tę najważniejszą - uważał Łukasik. - Mimo że ta pierwsza nie została uznana przez VAR. Drużyna dobrze zareagowała, nie spuściła głów, lecz spróbowała rozstrzygnąć mecz w końcówce. Trzeba się cieszyć, że wygraliśmy. Niektórzy mówią, że finały się nie gra, lecz wygrywa. To bardzo ważne, bo ciężko na to pracowaliśmy. Spójrzmy, gdzie byliśmy przed rokiem - przypomniał sytuację zespołu, który w poprzednim sezonie bronił się przed spadkiem z Ekstraklasy.
Lechia pierwszy w historii Puchar Polski zdobyła bardzo dawno temu, bo w 1983 roku. - Wiedzieliśmy, jak ważne to było spotkanie dla naszych kibiców - stwierdził pomocnik. - Jednak było ważne również dla nas. Młodsze pokolenia nie doświadczyły tego trofeum. Fani chcieli, abyśmy przywieźli Puchar Polski do Gdańska. Wiedzieliśmy, że musimy walczyć do upadłego, aby to dla nich zrobić - podkreślił Łukasik.