Wilde-Donald Guerrier

i

Autor: Eastnews

Ekstraklasa: PODSUMOWANIE 5. kolejki ligowej. Plusy i minusy

2015-08-18 4:00

5. kolejka Ekstraklasy zostanie zapamiętana na długo! Piłkarze w ostatni weekend zaszaleli. Uczcili Święto Wojska Polskiego w najlepszy możliwy sposób. W ośmiu kolejnych meczach urządzili sobie niewiarygodną wręcz kanonadę, której nie wytrzymali przede wszystkim... główni faworyci do tytułu. Solidarnie przegrali bowiem i gracze Lecha Poznań - trzecia klęska w sezonie - i Legii Warszawa. Nic dziwnego więc, że na szczycie doszło do zmiany lidera. Zapraszamy na plusy i minusy 5. kolejki Ekstraklasy!

PLUSY

Ostrzał artyleryjny w całej Polsce

31 goli. W ośmiu meczach. Średnia? 3,875. Święto Wojska Polskiego powinniśmy chyba obchodzić w każdy weekend. Wpadało bowiem wszystko. Dosłownie. Grzegorz Bonin w Łęcznej próbował dośrodkować. W efekcie przelobował Mariusza Pawełka. A to nie koniec. Do siatki trafił nawet Damian Łukasik. W najlepszym momencie.

Gracz Lechii bronił się przed podobnym osiągnięciem zadziwiająco długo. 4154 minuty czyli prawie trzy doby. W Krakowie udało mu się jednak w ostatniej chwili - przynajmniej na pewien czas - wyprzedzić w klasyfikacji najskuteczniejszych w historii ligi... Artura Boruca. Bramkarz Bournemouth w barwach Legii Warszawa również mógł się bowiem pochwalić jednym strzelonym golem. Tyle że bohater Euro 2008 rozegrał w naszej lidze jeden mecz więcej.

Piast liderem. Ostatni cud Zdzisława Kręciny? (Piast Gliwice - Legia Warszawa 2:1)

Kto by pomyślał. Piast Gliwice liderem Ekstraklasy. Zespół, który latem stracił swoje bodaj dwa największe atuty. Rzuty wolne Konstantina Vassiljewa i talent Kamila Wilczka. Zespół, którego latem wzmacniano piłkarzami, za których nie trzeba było płacić. Zespół, którego wielu typowało do spadku. Wreszcie zespół, którego latem opuścił Zdzisław Kręcina.

Piast przekoczył Legię i został liderem

I w takich to okolicznościach narodził się nowy lider Ekstraklasy. Drużyna, która w sobotę rozjechała Legię Warszawa.

Nie mamy wątpliwości. To ostatni cud Zdzisława Kręciny, który w lipcu zwolnił stanowisko dyrektora generalnego Piasta. Były działacz PZPN ponoć jednak wciąż doradza. Tyle że z "tylnego fotela". Jak kiedyś Marian Krzaklewski. Patrząc na skuteczność obu panów, "Zdzisiu" nie ma konkurencji.

Wisła wylała (Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3:3)

Co to był za mecz! Wisła szybko wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Lechia wyrównała. Gospodarze znów zaatakowali. Maciej Jankowski strzelil drugiego gola. I wreszcie końcówka. Mario Maloca ustalił wynik na 3:3, a po chwili Rafał Janicki trafił jeszcze w słupek. Przygotowywaliśmy na się na polską ligę, a dostaliśmy derby Buenos Aires. Kto wziął na stadion słonecznik - a nie serpentyny - mógł tylko pluć sobie w brodę.

Wnioski pomeczowe? Wide-Donald Guerrier to obok Nemanji Nikolicia piłkarz lata w Polsce. Rafał Janicki to jeden z najbardziej absurdalnych reprezentantów Polski w historii. A Tomasz Kwiatkowski - sędzia, a jakże - zasłużył na awans. A-klasa - brzmi dumnie, prawda? Gość decyzjami z końcówki zepsuł w Krakowie piłkarskie święto. Wyglądał, jakby zamiast skupić się na meczu, analizował, gdzie zaparkował furę i czy przypadkiem oberwanie chmury nie zniszczyło mu lakieru.

MINUSY

Zabrzańska tragedia (Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Górnik Zabrze 3:0)

Górnik Zabrze umiera. Na Górnym Śląsku nie zadziałał nawet efekt nowej miotły. Leszek Ojrzyński na dzień dobry oberwał od Termaliki 0:3, a gdyby próbował w Mielcu podskakiwać, skończyłoby się jeszcze brutalniej. Równie fatalnej ekipy w Ekstraklasie po prostu nie ma.

Leszek Ojrzyński: Wyciągnę Górnika z bagna

Ale jak mogło być inaczej? Sebastian Przyrowski to nie bramkarz. Komediant, dowcipniś, ale nie bramkarz. Bartosz Kopacz i Adam Danch skompromitowali się już tydzień temu. Ojrzyński mecz musiał widzieć, więc z Termaliką dorzucił im do pomocy Olekasandra Szeweluchina. Wyszło jeszcze śmieszniej. Zamiast dziur w defensywie, panowie nawzajem sobie przeszkadzali.

Nic dziwnego, że w Zabrzu mówi się o wzmocnieniach. Na razie bowiem Górnik to najbardziej nietypowa drużyna w Ekstraklasie. Zbudowano stadion, zapomniano o piłkarzach. Gdzieś coś podobnego już widzieliśmy. Na Stadionie Dziesięciolecia.

Podbeskidzie wciąż celuje w górną ósemkę (Podbeskidzie Bielsko-Biała - Pogoń Szczecin 2:3)

W Bielsku-Białej powinni podejrzeć metody stosowane w Gliwicach. Podbeskidzie powoli bowiem zmierza nie w tym kierunku, w którym powinno. Prezes Wojciech Borecki jeszcze niedawno zwalniał Leszka Ojrzyńskiego, bo ten nie awansował z jego wybitną ekipą do czołowej ligi. Marudził coś o pucharach.

Podbeskidzie - Pogoń 2:3. Czesław Michniewicz omal się nie udusił

Rzeczywistość okazała się bezlitosna. Jak zwykle. O podobnym zjawisku pisał już dawno temu Sun-Tzu w swojej "Sztuce Wojny". Zamiast prężyć muskuły, lepiej skupić się na pracy. W poniedziałek ekipę z Bielska upokorzył bowiem ten, który przez ostatnie dwa lata nie potrafił nawet trafić w bramkę. Niejaki Patryk Małecki.

Autodestrukcja mistrza (Zagłębie Lubin - Lech Poznań 2:1)

Świat się kończy. Dziennikarze nie zdążyli rozjechać Macieja Skorży i piłkarzy Lecha Poznań. Zrobili to sami zainteresowani. Najpierw położyli się na murawie w Lubinie - Krzysztof Janus tyle miejsca, ile w piątek, nie miał zapewne nigdy nawet na autostradzie - a później wzięli do ręki mikrofony. I fachowo, merytorycznie, rozjechali się na oczach całej Polski.

Początkowo wydawało się to miłą odmianą. Oto piłkarz przyznaje się, że latem nie pracował, a piłkę kopie prosto od święta. Tyle tylko, że w tym też trzeba mieć umiar. To jak z modelką. Nie w każdym akcie trzeba od razu wypinać się do obiektywu.

W Poznaniu tymczasem postanowiono oznajmić całemu światu, jak to fatalnie mistrz Polski przygotował się do sezonu. I na co teraz liczą poznaniacy? Na litość przeciwników?

Najnowsze