Dla Legii to już dziewiąte spotkanie bez wygranej na Podlasiu, w tym czwarty remis z rzędu. Wprawdzie gospodarze dwa razy prowadzili, ale mimo to za każdym razem warszawski zespół zdołał odpowiedzieć. W obu przypadkach Jagiellonia strzeliła gole po stałych fragmentach gry: najpierw po akcji z rzutu rożnego, a później z rzutu karnego. Jej katami byli Hiszpanie: Israel Puerto i Jesus Imaz, który pewnie wykorzystał jedenastkę podyktował po faulu właśnie na nim. W tej sytuacji zawinił Josue, który w nieprzepisowy sposób powstrzymywał gwiazdę białostoczan.
Lech Poznań celebruje mistrzostwo. Tak piłkarze cieszyli się w szatni [WIDEO]
Legia potrafiła się podnieść. Piękną bramkę zdobył Tomas Pekhart, który po trafieniu wykonał kołyskę. Niedawno czeski napastnik, który po sezonie odchodzi z klubu, po raz drugi został ojcem. W końcówce z pomocą przyszedł Michał Pazdan, który niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki. - Znowu straciliśmy bramkę po rzucie rożnym - zaznaczył trener Vuković, cytowany przez oficjalny portal Legii. - To nasza największa bolączka w ostatnim czasie. Później był niepotrzebny karny. Jestem zadowolony, że drużyna zdołała dwa razy odpowiedzieć, a to nie jest łatwe - wyznał szkoleniowiec Legii.