Działacze lidera ekstraklasy mieli nadzieję, że w kontrakcie reprezentanta Polski znajduje się zapis, zgodnie z którym piłkarz może odejść za 300 tysięcy euro. Wiślacy przesłali już nawet do Bełchatowa gotową umowę transferową. Na razie jednak o kupnie błyskotliwego rozgrywającego mogą zapomnieć.
Bednarz innego zdania
Zdaniem Wydziału Gier PZPN do kontraktu piłkarza dołączony jest aneks, który kwotę odstępnego znosi. Kontrakt Garguły z GKS obowiązuje jeszcze przez półtora roku.
- Rzeczywiście, taki aneks istnieje, ale moim zdaniem nie ma on wpływu na kwotę odstępnego - przekonuje dyrektor sportowy "Białej Gwiazdy", Jacek Bednarz. - Moje skromne zdanie nie ma tu jednak nic do rzeczy i ot tak nie spowoduje, że Łukasz zacznie grać dla Wisły. Oczywiście mamy prawo do odwołania i pewnie z niego skorzystamy - zapewnia.
Szefowie Wisły w pełni zaufali Gargule i jego agentowi, Radosławowi Osuchowi, którzy przekonywali, że zapis o kwocie odstępnego jest ważny. W momencie, gdy Bełchatów nie chciał przyjąć oferty Wisły, zgłosili się do PZPN.
- Jesteśmy poważnymi ludźmi i nie będziemy się z nikim przepychać. Zawodnik i jego agent zapewniali nas, że w umowie piłkarza jest ten zapis, a Wisła Kraków nie ma żadnego prawa, aby czytać kontrakty zawodników innych zespołów - denerwuje się Bednarz.
Wisła nie zwariowała
Dyrektor sportowy Wisły zapewnia jednak, że nie rezygnuje z Garguły. Podobnie jak... Garguła, który wciąż myśli o przeprowadzce pod Wawel.
- Kto wie, czy nie dogadamy się w czerwcu. Ja tego chcę i - co najważniejsze - chce tego Łukasz. Tyle że on wolałby grać w Wiśle od dzisiaj. Nie chcę jednak, by jego ewentualny transfer zakończył się jakimś skandalem - przyznaje Bednarz.
Co na to sam zainteresowany? Stare porzekadło mówi, że z niewolnika nie ma pracownika... Garguła zapewnia jednak, że broniąc barw GKS będzie wkładał tyle samo serca w grę co zawsze. Nawet przez kolejne półtora roku.
- Nie mam innego wyjścia. Miałem nadzieję, że uda się odejść, ale skoro nie, to moim celem jest teraz jak najlepsza gra dla Bełchatowa. Nie pękam i walczę dalej. Są mistrzostwa Europy, dla nich warto zacisnąć zęby. A co do Wisły? Może zagram w niej za pół roku? - zastanawia się "Gargi".