Iljan Micanski wszedł i załatwił sprawę. Tak można podsumować wejście Micanskiego, który najpierw wykorzystał podanie Jacka Kiełba i wpakował futbolówkę do siatki, a chwilę potem to on wywalczył rzut karny, którego na bramkę zamienił... Kiełb. Płoczczanie mieli niewiele do powiedzenia, a im dłużej przebywali na boisku, tym mniej przypominali zespół, a bardziej zbieraninę przypadkowych piłkarzy. Tymczasem kielczanie strzelali dalej, a wysoki triumf złocisto-krwistych przypieczętowali Miguel Palanca oraz ponownie Kiełb. Ponownie z karnego. Gości stać było na dwa trafienia, ale patrząc po ich wyczynach, doprawdy trudno wyobrazić sobie ich zwycięstwa w następnych meczach.
A te będą potrzebne. O ile gracze z Płocka marzą w ogóle o awansie do czołowej ósemki rozgrywek. Do ostatniej "bezpiecznej lokaty" tracą cztery oczka. Korona jest siódma.
Korona Kielce – Wisła Płock 4:2 (2:1)
Bramki: Micanski 24, Kiełb 32 (k), 66 (k), Palanca 50 - Merebaszwili 43, Kante 90
Korona: Pesković – Rymaniak, Dejmek, Kwiecień, Grzelak – Kiełb, Marković, Możdżeń, Aankour (75’ Mrozik), Palanca (61’ Pylypczuk) – Micanski (86' Smolarczyk)
Wisła: Kiełpin – Stępiński, Bozić, Byrtek, Sylwestrzak – Merebaszwili (74’ Piotrowski), Iliew, Furman, Rogalski, Reca – Piątkowski (52’ Kante)
