Była gwiazda o Portugalczyku
Co musi się wydarzyć, aby Josue został w Legii Warszawa na kolejny sezon? Ważny głos w temacie kapitana wicemistrza Polski
Co za słowa o Portugalczyku!
Goncalo Feio przywróci Legii Warszawa dawny blask? "Niech wyciśnie z jej gry maksimum"
Szpital pod Jasną Górą
To już prawdziwy horror w zespole mistrza Polski! Raków przed finiszem ligi ma kosmiczne kłopoty
Legijne tajemnice
Bartosz Kapustka o pierwszych dniach pracy z z Goncalo Feio, ciekawa fraza o SZUKANIU DNA. O kadrę też go zapytaliśmy, wystarczyły dwa słowa
Nerwowo w Lechu
Legenda klubu w cierpkich słowach o Mariuszu Rumaku. Wskazuje główną przyczynę jego niepowodzeń w Lechu [ROZMOWA SE]
Już pierwsza groźna akcja gospodarzy zakończyła się bramką.
- To niedobrze, gdy tak się dzieje, za wcześnie strzeliliśmy tego gola - wypalił po meczu Smuda. - Przychodzi rozprężenie i teraz też każdy już pomyślał, że Odrę mamy w koszyku. Wolę, jak się zespół rozkręci, złapie rytm i dopiero wtedy strzeli.
- Ja w każdym razie byłem z tego trafienia zadowolony - przekomarzał się z trenerem Grzegorz Wojtkowiak, który w 4. minucie trafił do wodzisławskiej siatki.
Po strzelonym golu lechici rzeczywiście wydawali się dziwnie rozkojarzeni. Goście przejęli inicjatywę i...
- Oj, gdyby nie Krzysiu Kotorowski, byłoby ciężko - chwalił swojego bramkarza Smuda.
Odra miała kilka świetnych sytuacji do wyrównania, ale "Kotor" bronił znakomicie.
- Kotorowski okazał się dla nas przeszkodą nie do przejścia - podsumował smutno trener Odry, Janusz Białek.
Najlepsze okazje zmarnował bułgarski napastnik Ilijan Micanski, który do Odry jest wypożyczony właśnie z Lecha i bardzo zależało mu, żeby się w Poznaniu dobrze zaprezentować. Młody piłkarz spisał się nieźle, ale zabrakło mu szczęścia.
- Niech Micanski gra jak najlepiej, przynajmniej cena za niego rośnie i będzie można go drożej sprzedać - żartował Smuda.
W drugiej połowie Odra rzuciła się do ataków, ale coraz lepiej zorganizowany Lech potrafił to wykorzystać. Druga bramka dla "Kolejorza" padła po wzorcowym kontrataku. Podanie Marcina Zająca wykorzystał Przemysław Pitry.
- No proszę, a kiedy wpuściłem Pitrego na boisko, to z trybun słyszałem same epitety - żalił się "Franz".