Michniewicz nie ma dużo czasu, aby specjalnie zapoznawać się z zespołem. A to dlatego, że już w czwartek bezwarunkowo musi wywalczyć z nim zwycięstwo. Legia zagra w III rundzie kwalifikacji do Ligi Europy z kosowską Dritą i jeżeli powinęłaby jej się noga, to debiut nowego trenera należałoby określić jako kompromitację. Nikt jednak tak czarnych scenariuszów nie zakłada. 50-latek powinien rozpocząć nową przygodę udanie, a potem - dzień po dniu - układać klocki po swojemu.
Właściciel klubu Polaka chce ZBURZYĆ STADION i mówi o tym otwarcie! Oszalał?
A czy Michniewicz planuje spotkanie ze swoim poprzednikiem, Aleksandarem Vukoviciem? - Myślę, że jak wrócę po przerwie na reprezentację, to do tego spotkania dojdzie. Emocje wtedy opadną, bo wiadomo, że teraz jest jeszcze żal - Vuko stracił pierwszą pracę. W myśl zasady, że dopiero po trzecim zwolnieniu jesteś trenerem. To taki głupi żart, ale niestety jest prawdziwy. Sądzę, że bardzo dużo się tutaj nauczył i na pewno wiele pozytywnych rzeczy dotyczących drużyny mi przekaże, powie, na co mam zwracać uwagę - stwierdził polski szkoleniowiec w rozmowie ze sport.pl.
I dodał: - Nie chcę powielać jego pomysłów, bo mam parę swoich, ale chcę po prostu wiedzieć, na co zawodnicy sami zwracali uwagę, co trenerowi się udało, a co nie. Jeżeli będzie skory do tego, żeby mi podpowiedzieć, to na pewno ostrzeże mnie przed niektórymi niebezpieczeństwami.
Jak zatem widać, nowy trener Legii zamierza czerpać również z doświadczeń swojego poprzednika - nie ma tutaj mowy o próbie całkowitego odcięcia się od półtorarocznej pracy Serba przy Łazienkowskiej.