Ognjen Mudrinski z Jagiellonii Białystok: Chcę strzelać w Polsce tak jak w Serbii

i

Autor: Cyfrasport Ognjen Mudrinski, serbski napastnik Jagiellonii Białystok:

SZROT zasypał Jagiellonię. Roztrwonili kasę na tych SŁABIAKÓW

2020-01-17 4:36

Jeden miał zadbać o gole, drugi miał zapewnić spokój w bramce. Z nimi w składzie Jagiellonia miała znów walczyć o najwyższe laury. Na planach się skończyło, bo zamiast tego białostoczanie są w grupie spadkowej. Żaden z duetu obcokrajowców nie zbawił zespołu. Serb Ognjen Mudrinski (29 l.) i Chorwat Krsevan Santini (33 l.) to dwie bałkańskie wtopy klubu z Podlasia z ostatniego półrocza. W przeszłości tego piłkarskiego szrotu było jeszcze więcej.

Napastnik Ognjen Mudrinski reklamowany był jako transferowy hit Jagiellonii w letnim oknie. Nieoficjalnie mówi się, że kosztował rekordowe 600 tys. euro. Przychodził jako najlepszy strzelec w historii serbskiej SuperLigi, gdzie zdobył 65 bramek. - Najpierw awans do pierwszej ósemki, a potem walka o tytuł do ostatniej kolejki. Mam nadzieję, że kibice mnie pokochają i spełnię ich oczekiwania - mówił na naszych łamach po podpisaniu czteroletniego kontraktu serbski napastnik. Jednak nie rozkochał w sobie kibiców w Białymstoku. Najwyraźniej magazynek z bramkową amunicją zostawił w Belgradzie. Jesienią w Ekstraklasie strzelił tylko jednego gola. Miał być gwiazdą, a szybko na ławkę rezerwowych odesłał go Patryk Klimala, młodzieżowy reprezentant Polski. Czy Mudrinski przebudzi się pod wodzą nowego trenera Iwajło Petewa? Bułgar jest znany z twardej ręki oraz z tego, że nie toleruje lenistwa u piłkarzy.

Jeszcze gorszym nabytkiem okazał się bramkarz Krsevan Santini, który podpisał roczny kontrakt. Wprawdzie nie trzeba było płacić za niego odstępnego, ale żadne to pocieszenie. Liczono, że będzie tak dobry, jak doświadczony Marian Kelemen, który przez trzy sezony strzegł bramki „Jagi”. To były pobożne życzenia. Santini przychodził jako numer 1, ale zaliczył błyskawiczny spadek w bramkarskiej hierarchii. Występował w letnich sparingach (m.in. z Olympiakosem Pireus puścił trzy gole) i czwartoligowych rezerwach. W Ekstraklasie nie zagrał meczu.

Inny bałkański gracz - pomocnik Dejan Lazarević szybko został odpalony. A CV miał dość interesujące. Słoweniec spędził w klubie tylko wiosnę 2018 roku. Podobno ciągle powtarzał, że jest kontuzjowany i najwyraźniej już nic mu się nie chciało. Pomyłką okazał się także napastnik Stefan Scepović, który przybył wiosną 2019. Serb to piłkarski podróżnik, często zmieniał kluby i naprawdę ma bogatą karierę. Może kiedyś był dobrym graczem, ale to odległa przeszłość. Bo efekt jego dokonań w Polsce jest mierny: zero goli i zmarnowany rzut karny. Znalazł na to wytłumaczenie: założył złe obuwie. Przygodę z „Jagą” zakończył koszmarnie, bo doznał kontuzji kolana. Teraz odkrywa kolejny kraj – Japonię.

Jesienią w kadrze Jagiellonii było 17 obcokrajowców, z czego aż ośmiu w tej grupie to piłkarze z Bałkanów (czterech Serbów, trzech Chorwatów, Słoweniec - odszedł na początku sezonu). Prawdziwa wieża Babel. Proporcje zostały zbyt mocno zachwiane. Czy Jagiellonia wyciągnie wnioski?

Najnowsze