W pewnym momencie wydawało się, że kariera Peszki potoczy się zupełnie inaczej. W czasach występów w Lechu Poznań był jednym z najlepszych piłkarzy na swojej pozycji w polskiej lidze. Zaowocowało to przenosinami do FC Koeln, gdzie grał na poziomie drugiej i pierwszej Bundesligi.
Po sezonie 2014/15 Peszko postanowił wrócić do Polski i podpisał kontrakt z Lechią Gdańsk. Wcześniej jednak stał się bohaterem skandalu. Po jednej z imprez miał się pokłócić z taksówkarzem, a następnie spędził noc w izbie wytrzeźwień. To właśnie wtedy zaczęto tworzyć memy z jego udziałem.
Łatki związanej z suto zakrapianą imprezą Peszko nie odczepił do tej pory. W ostatnim czasie również nie brakowało afer z jego udziałem. Znaczną część obecnego sezonu spędził poza boiskiem. Wszystko za sprawą brutalnego faulu na Arvydasie Novikovasie, po którym został surowo ukarany. Piłkarz Lechii przyznał w wywiadzie z "Przeglądem Sportowym", że nie spodziewał się aż takiej krytyki.
- Trzy miesiące dyskwalifikacji to moim zdaniem za długie zawieszenie. Do tego kara finansowa z Komisji Ligi i klubu. Konsekwencje były bardzo duże. Do tego ogromna fala krytyki. Na pewno na część sobie zasłużyłem, ale przerosło to wszelkie wyobrażenia. Apel do młodszych piłkarzy: nie warto się tak gotować - powiedział były reprezentant Polski.
Peszko powiedział również, którego ze swoich wybryków żałuje najbardziej. - Przede wszystkim akcji z taksówką. bo wykluczyłem się z EURO w Polsce. W naszej piłce nie działo się nic dobrego, nagle organizowaliśmy wielką imprezę, gdzie turniejem żył cały naród, a ja odwaliłem taki numer na Wielkanoc. Nie było zmiłuj. Wypadłem z kadry na półtora roku - przyznał.
- Przyzwyczaiłem się. Oczywiście, wiele opinii mnie boli. Wkurzam się, ale z drugiej strony trwa już to tak długo, że nauczyłem się przymykać oko na te sprawy - powiedział Peszko o krytyce i fali hejtu, jaka na niego spadała.
Polecany artykuł: