Środowy mecz Wisły Płock z Sandecją Nowy Sącz stał w cieniu hitu tej kolejki LOTTO Ekstraklasy. O tej samej porze w Krakowie przy ul. Kałuży odbywały się bowiem derby stolicy Małopolski. Ale ten, kto nie oglądał starcia w Płocku, może mocno żałować. Piłkarze Jerzego Brzęczka i Janusza Świerada (dotychczasowego asystenta zwolnionego niedawno trenera Radosława Mroczkowskiego) stworzyli bowiem znakomite widowisko!
Spotkanie dość niespodziewanie zaczęło się na korzyść gości. Już w drugiej minucie dośrodkowanie Patrika Mraza na bramkę zamienił Aleksandyr Kolew. Było to dla niego piąte trafienie w tym sezonie, ale trzeba przyznać, że miał nieco szczęścia, bo po jego uderzeniu piłka odbiła się rykoszetem od jednego z rywali i zmyliła bramkarza Wisły Seweryna Kiełpina. "Nafciarze" ani myśleli się jednak poddawać. Choć dojście do głosu i stworzenie groźnej sytuacji zajęło im kilkanaście minut. Strzał z dystansu Arkadiusza Recy był jedynie przedsmakiem tego, co czekało nas w dalszej części pierwszej połowy. Najpierw bramkę wyrównującą po podaniu Semira Stilica zdobył jeden z najlepszych w tym sezonie piłkarzy Jerzego Brzęczka - Giorgi Merebaszwili.
A już dwie minuty później gospodarze prowadzili. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w polu karnym Sandecji wywiązało się potężne zamieszanie. Piłka odbiła się od Alana Urygi i spadła pod nogi Damiana Szymańskiego, a ten z bliska nie dał szans Michałowi Gliwie. Po niespełna trzydziestu minutach meczu mieliśmy więc trzy gole i sporo emocji, a to i tak nie był ich koniec. Tym razem charakter pokazali goście, którzy dobrze zareagowali na straconego gola i zdołali doprowadzić do wyniku 2:2. Ładnym strzałem w długi róg popisał się bowiem Adrian Danek i całkowicie zaskoczył Kiełpina, a na przerwę obie drużyny schodziły remisując. Pierwsza połowa zapowiadała nam multum emocji w drugiej, dlatego też spodziewaliśmy się po niej wiele.
Te oczekiwania niestety nie do końca zostały spełnione. Sandecja po przerwie nie potrafiła nawiązać równej walki z "Nafciarzami", którzy z minuty na minutę zyskiwali coraz większą przewagę. Dłużej utrzymywali się przy piłce, częściej gościli pod bramką rywali, a przede wszystkim stwarzali groźniejsze sytuacje. Cały czas brakowało im jednak skuteczności. Do siatki nie potrafili trafić m.in. Jose Kante czy Adam Dźwigała, a w samej końcówce piłkę meczową miał Szymański. Zawodnikowi Wisły nie udało się jednak strzelić swojego drugiego tego dnia gola i ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 2:2.
Wisła Płock - Sandecja Nowy Sącz 2:2 (2:2)
Bramki: Aleksandyr Kolew 2, Adrian Danek 36 - Giorgi Merebaszwili 27, Damian Szymański 29
Żółte kartki: Nico Varela, Jose Kante - Adrian Danek, Maciej Małkowski
Wisła: Kiełpin – Stefańczyk, Uryga, Dźwigała, Reca – Szymański, Rasak (76. Furman) – Merebaszwili, Stilić, Varela (70. Michalak) – Kante (83. Biliński)
Sandecja: Gliwa – Basta, Piter-Bućko, Szufryn, Mraz – Baran, Kasprzak – Danek (62. Dudzic), Trochim (90. Kubań), Małkowski (77. F. Piszczek) – Kolew
ZOBACZ: Przełamanie Pogoni po czterech miesiącach bez zwycięstwa