Jarosław Skrobacz

i

Autor: cyfrasport Jarosław Skrobacz

3. kolejka ekstraklasy

Trener Ruchu przed meczem w stolicy nie pęka. „Legii na pewno coś się przydarzy” [ROZMOWA SE]

2023-08-05 17:05

Na takie mecze kibice Ruchu czekają szczególnie. Legia to jeden z tych rywali ligowych, który u fanów – ale też samych piłkarzy – wywołuje dodatkowy dreszcz emocji. Chorzowianie jadą na Łazienkowską zbudowani wygraną z ŁKS-em i z nadzieją na korzystny dla siebie scenariusz gry. - Mam nadzieję, że z biegiem czasu uda nam się doprowadzić do sytuacji, w której pojawi się u rywala frustracja – zapowiada Jarosław Skrobacz, szkoleniowiec beniaminka.

„Super Express”: - Czwartkowy wieczór spędził pan zapewne przed telewizorem, oglądając pucharowy mecz Legii.

Jarosław Skrobacz: - Owszem. A przed piątkowym treningiem był to też ważny temat w naszej szatni.

- Wnioski?

- Znamy mocne, ale i te słabsze strony Legii – bo jeśli się traci po dwa gole w każdym z pucharowych meczów, to znaczy że te słabsze strony są. Dla nas najprostszą receptą byłoby zagrać tak jak Ordabasy: strzelić dwie bramki, ale żadnej nie stracić.

- Może warto w ostatniej chwili poćwiczyć stałe fragmenty?

- Legia popełniła w czwartek parę błędów nie tylko przy stałych fragmentach. Przypomnijmy sobie sytuację dla gości przy stanie 0:0 (po błędzie Augustyniaka – dop. red.), po zabawie piłką. Widać, że w takim rozegraniu legioniści czują się pewni siebie... My każdy taki moment musimy wykorzystać, bo nie będzie ich zbyt wiele. ŁKS też miał sytuację na 1:1 i gdyby została wykorzystana, mecz mógł się zupełnie inaczej ułożyć. Teraz Legii na pewno też „coś” się przydarzy, zrobi kilka błędów. Pytanie, czy będziemy umieli z nich skorzystać.

- Legia straciła dwa gole, ale strzeliła trzy. Macie tego świadomość, prawda?

- Oczywiście znamy siłę ofensywną Legii i jej wielki potencjał: tacy zawodnicy, jak Gual, jak Kramer, jak Sokołowski wchodzili przecież z ławki. A jest na niej jeszcze na przykład Kapustka… Więc każda zmiana w Legii w trakcie gry to wartość dodana.

- Ale Ruch „nie pęka”. Gdzie będzie tkwić klucz do ewentualnego sukcesu?

- Czeka nas ogromne zadanie, by się przeciwstawić Legii i spróbować pokazać swoje atuty. Ciężko będzie wywalczyć, odzyskać piłkę. Jeśli już nam się to uda, będziemy musieli grać cierpliwie, utrzymywać się przy niej; zmusić rywala do biegania za nią. Nie możemy jej natychmiast tracić, bo to będzie nakręcać przeciwnika. Wręcz przeciwnie: mam nadzieję, że z biegiem czasu uda nam się doprowadzić do sytuacji, w której pojawi się u niego frustracja z powodu tego, że mecz mu się nie układa.

- „W Ruchu historia jest tak ważna i wielka, że w każdym pokoleniu kolejni zawodnicy starają się trzymać poziom. A nie ma lepszej okazji, by to zrobić, niż mecz z Legią” – powiedział nam Łukasz Surma. Pan też widział pan nieco więcej gorączki w szatni w ostatnich dniach: „bo to Legia”?

- Nawet jeśli w tygodniu tego nie było widać, sam przyjazd do Warszawy, wyjście na stadion, otoczka meczowa ma wpływ na zespół, na chłopaków. Wiem, że dla wielu z nich – którzy pojawią się na Łazienkowskiej pierwszy raz w życiu – będzie to ogromne przeżycie, wyzwanie. Wręcz czynnik, który może decydować o postawie na boisku.

- No właśnie: 25, może 30 tysięcy na trybunach – to będzie mieć znaczenie dla chłopaka, który wychodzi na swój trzeci w życiu mecz ligowy?

- Tak jak my mówimy, że dobrze gra się nam w Gliwicach przy 10-tysięcznej widowni, że potrafi ona nieco zdeprymować rywala na co dzień występującego przez 1,5-tysięczną publiką, tak i pełna Łazienkowska może być czynnikiem sprzyjającym gospodarzom. Z drugiej strony – niekiedy działa to w drugą stronę: taka atmosfera potrafi ponieść.

- Ale i usztywnić gości, niestety...

- Gdybym wiedział dziś, że ten czy ów w mojej drużynie presji nie wytrzyma, to byśmy go nawet do Warszawy nie brali; po co ma się stresować (śmiech).

Sonda
O co powalczy Ruch w tym sezonie w ekstraklasie?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze