Fenomenalnie w to spotkanie weszli podopieczni Marka Papszuna. W dobrej okazji Piotr Parzyszek uderzył prosto w Michała Gliwę, a za moment Raków Częstochowa ruszył z kontratakiem. Nieudana pułapka ofsajdowa zakończyła się podaniem na pustą bramkę do Browna Forbesa i niespodziewanym otworzeniem wyniku.
Raków naciskał na Piasta, ale nie był w stanie strzelić drugiego gola. Gliwiczanie obudzili się około 40. minuty i rozpoczęli swoją grę. Przez niemal całą drugą odsłonę wydawało się jednak, że podopieczni Waldemara Fornalika nie będą w stanie zachować na swoim stadionie nawet jednego punktu.
Ostatnie minuty kompletnie odmieniły losy spotkania. Najpierw po wielkim zamieszaniu w polu karnym Sapała został trafiony na linii bramkowej w rękę. Sędzia Myć pojawił się przy VARze, by sprawdzić, czy powinien wskazać na wapno.
Obejrzenie powtórki nie pozostawiło mu żadnych złudzeń. Rzut karny i czerwona kartka dla piłkarza Rakowa. Jorge Felix pewnie trafił do siatki i dał sygnał do ataku. Trzy minuty później w polu karnym znakomicie obrócił się z piłką Tuszyński, podał do nadbiegających kolegów, a do własnej bramki trafił Skóraś.
Gliwiczanie wrócili na zwycięskie tory po dwóch porażkach. Po tym spotkaniu, mistrzowie Polski wrócili na szóste miejsce w tabeli. W drugim piątkowym meczu Lech Poznań podejmie na własnym stadionie Jagiellonię Białystok.