Gdy Arthur przychodził do FC Barcelona kibice i przede wszystkim działacze liczyli, że na Camp Nou zawitał nowy rozgrywający na lata. Ku ich rozczarowaniu Brazylijczyk zawodził. Choć często grał w wyjściowym składzie, to zarzucano mu brak odpowiedzialności na boisku. Rzadko posyłał piłki do przodu i starał się raczej grać na alibi, podając do swoich obrońców. Nie jest tajemnicą, że w sezonie 2019/20 Barcelonie zabrakło przede wszystkim kreatora akcji zaczepnych i w dużej mierze przez to przegrała mistrzostwo kraju i Puchar Hiszpanii. Jedyną możliwością na uratowanie nieudanej kampanii jest triumf w Lidze Mistrzów. Jak się okazuje, już bez Arthura, który ku zaskoczeniu wszystkich rozpoczął bunt.
Robert Lewandowski jednak dostanie Złotą Piłkę?! Ważna interwencja w FIFA
Niedawno Arthur został sprzedany przez klub z Katalonii. Juventus Turyn za pomocnika z Brazylii zapłacił 82 miliony euro. Według umowy piłkarz miał jednak dokończyć zmagania w Lidze Mistrzów w ekipie z Camp Nou. Według dziennika "Sport" nie pojawił się jednak w wyznaczonym terminie i nie poddał się testom na koronawirusa, które są warunkiem uczestniczenia w zajęciach "Dumy Katalonii". Najciekawsze w całej historii jest to, że Arthur przebywa obecnie w ojczyźnie, choć od wciąż obecnego pracodawcy otrzymał zakaz wyjazdu z Hiszpanii.
Fatalna wiadomość dla Paris Saint Germain. Dłuższa przerwa gwiazdy zespołu
FC Barcelona rozgrywki Ligi Mistrzów wznowi 8 sierpnia. "Blaugranę" czeka rewanżowe spotkanie w 1/8 finału rozgrywek. Podopieczni Quique Setiena na własnym boisku zmierzą się z Napoli. Na wyjeździe zremisowali 1:1. Jeśli uda im się przejść włoską ekipę, to wezmą udział w turnieju finałowym w Lizbonie, gdzie wystąpi osiem najlepszych drużyn edycji 2019/20.