To już powoli staje się tradycją. Niemal przy okazji każdego wielkiego wydarzenia sportowego na boisku pojawia się boiskowy intruz. O ile w przypadku niedawnego finału Ligi Mistrzów była to prześliczna Kinsey Wolanski, która później zaczęła robić na swoim zachowaniu wielką karierę, o tyle w czwartek w Stambule na murawie pojawił się ubrany dość elegancko mężczyzna. Przeskoczył przez barierki i znalazł się przed największymi gwiazdami Premier League. Zaczął biegać jak w amoku i dopiero po dłuższej chwili ośmiu stewardów zdołało powalić go na ziemię.
Oczywiście kamery telewizyjne nie pokazały całego zajścia. To normalne w takich sytuacjach, że realizator skupia uwagę na trybunach. Naoczni świadkowie wszystko widzieli jednak jak na dłoni. "Incydent z meczu o Superpuchar Europy w Stambule nie został pokazany w telewizji, a krótka przerwa w meczu Liverpool FC - Chelsea FC pozostała zagadką dla widzów" - czytamy choćby w "Daily Mail". O sprawie mówili też komentatorzy Polsatu - Mateusz Borek i Artur Wichniarek.
Czwartkowy mecz Liverpool - Chelsea o Superpuchar Europy okazał się bardzo emocjonujący. Po 120 minutach gry mieliśmy remis 2:2. O triumfie "The Reds" zadecydowały rzuty karne, rozstrzygnięte dopiero w ostatniej - piątej - serii.