Brytyjskie tabloidy porównują mecz pomiędzy gigantami Premier League do słynnej bitwy z 1066 roku, która miała miejsce w Stamford Bridge (wioska w hrabstwie Yorkshire). Taką samą nazwę nosi stadion Chelsea, na którym każda potyczka z "Czerwonymi Diabłami" jest jak walka na śmierć i życie.
Kilka miesięcy temu doszło tu do skandalu pomiędzy piłkarzami Manchesteru United i meczowymi stewardami (Rio Ferdinand uderzył przypadkiem pracowniczkę stadionu w twarz). Teraz było równie gorąco.
Aż siedmiu podopiecznych Alexa Fergusona zostało ukaranych żółtymi kartkami. Angielska federacja chce ukarać klub karą w wysokości 25 tysięcy funtów za zachowanie zawodników. Trzeba przyznać, że dużo winy spada na sędziego spotkania. Mike Riley nie panował nad przebiegiem meczu. Dodatkowo w samej końcówce zamiast pozwolić Chelsea Londyn rozegrać rzut wolny, niespodziewanie zakończył spotkanie.
Po meczu skandali ciąg dalszy. Kiedy autobus Manchesteru United opuszczał stadionowy parking, pseudokibice "The Blues" wybili jedną z szyb.