- Jestem zadowolony. Teraz wiem, że to ja odpowiadam za przygotowanie zespołu do EURO 2012 - cieszył się Smuda. Umowa na prowadzenie reprezentacji obowiązuje do sierpnia 2012 r. z możliwością przedłużenia do lipca 2014. Miesięcznie Smuda zarobi blisko 200 tysięcy złotych ( całość pokrywa PZPN).
Wczorajsza ceremonia złożenia podpisów opóźniła się o 25 minut.
- Tak już jest, gdy się zejdzie czterech prawników. Każdy chce coś poprawić, coś wyjaśnić - tłumaczył prezes Lato.
Smuda dostał też koszulkę ze swoim nazwiskiem i numerem 6.
- To dobry znak - uznał selekcjoner. - Oby wszystkie mecze kadry pod moim kierunkiem były na "szóstkę"! A koszulkę przeznaczam na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy - dodał. Z kolei Lato zapewnił, że Smuda nie musi obawiać się o posadę. - Nie podpisujemy kontraktu z trenerem, by po dwóch nieudanych meczach wyrzucać go z pracy!
Selekcjoner wczoraj się uśmiechał, ale wcale nie wszystko zostało już ustalone. Wciąż nie jest znany sztab szkoleniowy, PZPN negocjuje z Jackiem Kazimierskim i Tomaszem Wałdochem. Nie wiadomo też, kto będzie pełnił funkcję dyrektora. Kandydatem Smudy jest Marek Koźmiński, a PZPN wolałby Włodzimierza Lubańskiego.
- Jest czas, nie ma paniki. Trzeba wybrać raz a dobrze, żeby potem przez 2,5 roku nie płakać - podsumował trener.
Smuda podał także skład reprezentacji, która pojedzie w styczniu do Tajlandii, gdzie zagra z gospodarzami, Danią i Singapurem.
- Na początku zastanawiałem się: Franiu, po co ci ta Tajlandia - opowiadał Smuda. - Ale przekonałem się, że każdy mecz ma swoją wartość. A jak ktoś będzie się wykręcał od wyjazdu, to już więcej go w reprezentacji nie zobaczymy - pogroził.