Karol Świderski z przytupem wdarł się do kadry. To był ważny dzień w jego życiu. "Wskazał ręką na..."

Świderski tym występem przybliżył się nie tylko do wyjazdu z kadrą na mundial, ale także do wywalczenia sobie miejsca w wyjściowym zestawieniu. - Jak zawsze przy meczu kadry były emocje, a po golu syna łezka się w oku zakręciła – wyznał nam ostatnio Grzegorz Świderski, ojciec napastnika reprezentacji Polski. - Oglądaliśmy zawody w domu, wspólnie z żoną. Byliśmy dumni z syna. Byłem zaskoczony, że Karol zagrał w pierwszym składzie, bo wcześniej wchodził z ławki. Z Walią wszędzie go było pełno. Dużo biegał, w zasadzie do jednego pola karnego do drugiego. Oceniam ten występ bardzo pozytywnie. Bałem się tylko, żeby czasem coś mu się nie stało, bo rywale często go faulowali. Ale wszystko skończyło się dobrze. Bramka z Walią przypomniała mi trafienie syna z Albanią w el. MŚ 2022 - analizował i dodał. - Jak ja to mówię: to był creme a'la creme. Wszystko w tej akcji wszystko zagrało. Było świetne podanie od Roberta Lewandowskiego i jeszcze lepsze wykończenie, bo syn założył bramkarzowi tzw. siatkę. Jednak wydaje mi się, że przeciwko Albanii miał trudniejszą sytuację niż w Cardiff. Najbardziej cenię premierowe trafienie z debiutu z Andorą w el. MŚ 2022. To był szczególny dzień dla nas. Przypadła w nim rocznica urodzin dziadka Karola, a mojego taty. Syn strzelił gola i wskazał ręką na niebo. Pomyślał o dziadku, który „wciągnął” go w piłkę. Dlatego to był piękny gest z jego strony - powiedział Grzegorz Świderski w rozmowie z naszym portalem.

11 zdjęć