"Super Express": - Wróciłeś do kadry po długiej przerwie. Jesteś zadowolony ze swojej gry?
Tomasz Kuszczak: - Miałem parę udanych interwencji, grałem odważnie. Starałem się. Nie bałem się wychodzić do dośrodkowań i parę piłek wybroniłem. Popełniłem jeden błąd, którego pewnie na normalnym boisku bym nie zrobił. Przyczyna? Jak się przejdziecie przez boisko, to zobaczycie, że ono jest zryte i piłka co chwila niemiłosiernie skakała. Ciężko było się skupić na jakimś zagraniu, bo prawie nie dało się w piłkę trafić!
- Ale obie drużyny miały takie same warunki do gry.
- Zgadza się, ale myślę również o innej sprawie. Przez cały tydzień trenowaliśmy na fajnym boisku w Grodzisku Wielkopolskim. Chcielibyśmy więc to przetestować w meczu międzypaństwowym na równie dobrej murawie. A na Łazienkowskiej nie było trawy, tylko jakieś kępy. Najlepsi w Europie mają okazję grać na świetnie przygotowanych nawierzchniach. I tam można pograć w piłkę: klepnąć, zrobić parę akcji. W pierwszej połowie jakoś jeszcze się dało grać, a w drugiej połowie to była kopanina. Ciężko jest grać na klepisku.
- I dlatego przegraliście?
- Nie szukam usprawiedliwienia, ale murawa dała się nam we znaki. Gol padł po nieszczęśliwym rykoszecie. Takie rzeczy się w piłce zdarzają. Mieliśmy pecha. Raz taki rykoszet udało mi się zatrzymać, ale ten był trochę szybszy i wyższy. Poszedłem na piłkę, ale jej nie sięgnąłem. Naprawdę ciężko przewidzieć rykoszety. Bardzo szkoda, bo chciałem pomóc, ale się nie udało.
- Pod koniec meczu popełniłeś błąd, przepuszczając piłkę pod pachą. Kibice zaczęli wtedy skandować nazwisko Artura Boruca. Przykro?
- Nie wiem, czy przykro. Ja nie mam wpływu na to, co kibice śpiewają. Była garstka kibiców Legii Warszawa. Artur grał tutaj przez kilka lat i ma swoich zwolenników. Mam nadzieję, że po następnym meczu kibice zmienią o mnie zdanie i docenią mój wysiłek. Bo wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Jestem Polakiem, gram w reprezentacji i to dla mnie wielki honor.
- Debiut Franciszka Smudy okazał się bardzo smutny. Co trener powiedział wam w szatni?
- Podziękował za zaangażowanie. Chcieliśmy wygrać ten pierwszy mecz trenera, a co najmniej zremisować. Ale się nie udało, bo było to spotkanie przypadków. Pierwsze zgrupowanie, nowi zawodnicy i inna taktyka. Trzeba troszkę czasu, żeby to wszystko dopracować. Z tego co wiem, w Bydgoszczy murawa jest o dwieście procent lepsza niż tutaj. Zobaczycie, że potrafimy grać w piłkę.
W 4 gwiazdkach
Wczoraj reprezentacja Polski opuściła Warszawę i autokarem udała się do Bydgoszczy, gdzie w środę zmierzy się z reprezentacją Kanady.
Kadrowicze zatrzymali się w 4-gwiazdkowym hotelu Brzoza. Dziś przed nimi dwa treningi - jeden na stadionie GKS-u Spójnia Białe Błota (10.30), zaś drugi na obiekcie Zawiszy Bydgoszcz o 17. O tej samej godzinie odbędą się wtorkowe zajęcia i środowe spotkanie z Kanadą.