„Super Express”: - Czujesz się przyszłością polskiego futbolu?
Krystian Bielik: - Jestem pewny, że będę grał w pierwszej reprezentacji, więc tak - czuję się przyszłością polskiej piłki. Jestem młody i wciąż robię postępy. Wcześnie zacząłem grać w ekstraklasie, wcześnie wyjechałem do Arsenalu, wszystko idzie w dobrą stronę. Muszę złapać wysoką formę.
- Teraz tak nie jest?
- W ostatnim sezonie przez kontuzję zagrałem tylko 4 mecze, teraz poszedłem do Charlton, gdzie po czterech fajnych występach i golu coś się wydarzyło z łydką. Na zgrupowaniu kadry czuję się dobrze z piłką, ale wiem, że formy fizycznej jeszcze w pełni nie odbudowałem.
- Dużo było tych kontuzji?
- Przypadkowo upadłem, wyskoczył mi bark, była operacja. Potem zagrałem dwa mecze i naderwałem mięsień dwugłowy. Mocno pracowałem z fizjoterapeutami, bo chciałem pójść na wypożyczenie. Poszedłem i po tygodniu treningów, znów coś się stało z tym mięśniem…
- Załamałeś się?
- Nie, nie poddaję się. Trzeba dawać z siebie 100 procent, ale też być bardziej pokornym wobec życia. Wiem, że tego czasem brakowało, ale powiem szczerze, że zmieniłem się jako człowiek.
- Spokorniałeś?
- Spokorniałem, zapewne też trochę dorosłem, jestem spokojniejszy. Uświadomiłem sobie, że fizycznie jestem słaby. Nigdy nic mi nie dolegało, nie miałem kontuzji, dobrze się prezentowałem i grałem, a ostatni rok był zupełnie inny. Można mieć talent, i uważam, że go mam, ale nawet ciężką fizyczną pracą można nie osiągnąć sukcesu kiedy dotykają cię kontuzje.
- Jak traktujesz grę w młodzieżowej w reprezentacji?
- Jestem Polakiem, gra dla kraju jest moim obowiązkiem i daje mi dużo radości. Ale w pełni szczęśliwy będę dopiero w pierwszej reprezentacji. Gdy założę koszulkę z napisem Bielik z tyłu i jakimś dobrym numerem!
- Dobrym czyli jakim?
- Jakimś fajnym, przyjąłbym czwóreczkę, albo szósteczkę… Dobra, trochę żartuję. Bez względu na numer, to jest dla mnie zaszczyt grać w kadrze i zrobię wszystko, żeby pokazać, że mogę pomóc pierwszej reprezentacji.
- Kim jesteś poza byciem piłkarzem?
- Zwykłym dwudziestolatkiem, do szczęścia wiele mi nie potrzeba. Codziennie trenuję, po treningach spędzam czas ze znajomymi z Anglii, wieczorami przez internet ze znajomymi z Polski. Przez kilka godzin gramy w gry komputerowe w sieci, rozmawiamy i to właśnie kontakt ze znajomymi z mojego miasteczka, Konina, jest najważniejszy. Jestem zupełnie zwyczajny, prócz gier lubię poczytać, choć za książkami akurat nie przepadam, wolę gazety. Na bieżąco lubię też śledzić politykę, oglądać polityczne spory i dyskusje, interesuje mnie to. Lubię wiedzieć co się dzieje, a najwięcej można się dowiedzieć, kiedy politycy sobie cisną i jadą ostro.
- Może zatem po karierze piłkarskiej zostaniesz politykiem?
- Nie wiem, czy byłbym dobry, ale na pewno nadawałbym się na adwokata albo prokuratora! Chciałem pójść na prawo i dałbym radę, bo w szkole nie byłem zły. Jeśli bym nie grał w piłkę na dobrym poziomie i nie mógł z tego żyć, zrobiłbym wszystko, żeby dobrze zdać maturę i iść na studia prawnicze. Moja siostra tak właśnie zrobiła, świetnie zdała maturę, poszła na medycynę, spełnia marzenia i cała rodzina jest z niej dumna!