Grzegorz Lato

i

Autor: Cyfra Sport

Podróż przez polskie mundiale

„Orły” na murawie, „Orły” przy barze – król strzelców MŚ'74 o bojach nie tylko boiskowych

2022-11-18 10:24

Odliczamy już godziny do rozpoczęcia mistrzostw świata w Katarze. To będzie dziewiąty turniej mistrzowski z udziałem Biało-Czerwonych. Tym najchętniej wspominanym jest oczywiście mundial w 1974 roku, który przyniósł naszej reprezentacji srebro (medale tego koloru przyznawano w RFN za trzecie miejsce).

Galeria polskich gwiazd mundialowych pełna jest nazwisk zawodników z tamtej imprezy. I trudno się temu dziwić, skoro Jan Tomaszewski obronił wtedy dwa rzuty karne, a Grzegorz Lato sięgnął po koronę króla strzelców. I to właśnie on w rozmowie z „Super Expressem” opowiedział o kulisach niezapomnianego – z punktu widzenia polskiego kibica – turnieju. Swą grą w RFN on i jego koledzy wzbudzali wielką sympatię, co przekładało się na bardzo konkretne wyrazy uznania.

„Orły” na murawie, „Orły” przy barze - wspomnienie z Murrhardt

- Murrhardt – nasza siedziba - było małym miasteczkiem, za to z całkiem sporą liczbą barów. Kiedy zaczęliśmy lać kolejnych rywali, a potem szliśmy „przepłukać gardło”, za piwo płacić nie musieliśmy; nie było mowy o tym, by któryś z właścicieli baru wziął od nas jakiekolwiek pieniądze – wspomina Grzegorz Lato. „Orły” Kazimierza Górskiego nie tylko świetnie spisywały się więc na murawie, ale także... przy barze, na wysokich stołkach. Z jednym wyjątkiem, który miał miejsce po wygranym 2:1 meczu z Włochami, oznaczającym pierwsze miejsce w grupie (trzy wygrane).

- Po wygraniu grupy też poszliśmy w miasto – ciągnie swą opowieść napastnik o wdzięcznym pseudonimie „Bolek”. - Żadne „balety”, po prostu jedno, drugie, w końcu i trzecie piwko w barze – dodaje. Tego dnia nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem. - Spóźniliśmy się trochę do hotelu: zamiast przyjść o 22.00, zgodnie z umową z trenerem Górskim, wróciliśmy 20 minut później – zaznacza.

Grzegorz Lato wyjaśnia, dlaczego Musiał... musiał pauzować

Owe „nocne Polaków rozmowy” przyniosły konsekwencje. Konkretnie – jednemu z „Orłów”, nieżyjącemu już Adamowi Musiałowi. - Adaś zawsze w takich chwilach był bardzo elokwentny i chciał wszystko z trenerem Górskim wyjaśnić. No i Kaziu poczuł od niego trochę piwa... - uśmiecha się Lato. W efekcie w pierwszej grze drugiej fazy mistrzostw Musiał... musiał odpokutować winę na ławce. Biało-Czerwoni co prawda wygrali ze Szwecją, ale po najsłabszym z dotychczasowych występów. I Kazimierz Górski – przecież dlatego wielki, że świetnie wyczuwał nastroje wśród podopiecznych i równie wspaniale wykorzystywał ich umiejętności – szybko rozgrzeszył wiślaka, co w efekcie dało nam medal mistrzostw! - Bo zwycięskiego składu się nie zmienia! - przypomina król strzelców MŚ'74.

Mundial 2022 - test wiedzy o MŚ w Katarze

Pytanie 1 z 10
Ile drużyn bierze udział w turnieju?

Polska na mundialach - zobacz wystawę przygotowaną w Fabryce Norblina

Najnowsze